Kilka dni i nocy padało, ziemia nawilżona, świat oczyszczony. Noce zrobiły się chłodne, sok brzozowy przestał prawie lecieć. Ale i tak napiłyśmy się po kilka litrów na głowę, jak żadnego roku, kiedy to moment dojenia drzew trwał krotko, długo go nie było, a potem ino mignął, jak mawiają Piotrkowianie, no, i zapominało się w toku codziennych zajęć udoić w porę.
Przystopowałam z bieganiem, ponieważ zostałam zmuszona. Sforsowałam sobie lewy staw kolanowy, kuleję. Jednak moja waga względem kośćca jest wciąż za wysoka i oto skutek. Za to chodzę stałą trasą o stałej porze i oddycham głęboko, wracając tym sposobem do ćwiczeń oddechowych, które kiedyś sobie aplikowałam nawet często, trochę w formie raja yogi, trochę rebirthingu, trochę mojego pomysłu. W każdym razie medytuję w trakcie takiego spaceru, w rytm oddechu i jest wspaniale. Łączy mnie to z tym kawałkiem ziemi, miejscem, przyrodą, planetą w taki sposób, że nic złego tu się nie stanie. Żaden ruski niczym nie zagraża. Żaden Francuz nie przybywa wyzwalać po próżnicy. Ani żaden partyzant po lesie nie biega. Ot, miejsce pokoju współ-czynię wraz z wzajemnym wdechem i wydechem ziemi i nieba.
Co do wagi i tak spadła, i rzeczywiście, po roku diety mogę powiedzieć kilka rzeczy o jej skutkowaniu. Co prawda, jak się okazało, oprócz glutenu musiałam zrezygnować dodatkowo także z potraw i napojów zawierających syrop glukozowo-fruktozowy, tudzież podejrzaną wielość różnych konserwantów, z czekolady, kakaa, kawy i z herbaty oraz piwa. Więc oczyszczanie trwało dłużej, zanim namierzyłam kolejny czynnik alergiczny, jednak w końcu doszłam do stanu całkowicie bezbolesnego. Przestało ciążyć mi w żołądku, rwać w woreczku żółciowym i wątrobie, gonić do kibelka z biegunką, nie boli mnie głowa i nie kręci się w niej. Więcej! Poprawiła mi się pamięć, wróciłam do pisania, spojrzałam na świat innym okiem i poczułam się młodziej, o czym świadczą codzienne przebieżki, bądź spacery poranne. Niedawno zrobiłam przegląd swoich ciuchów w szafie, wiele z nich poszło do recyklingu, który uskutecznia Anna, tnąc je na cienkie paski, z których potem tka chodniki, ale też kilka rzeczy, które leżały od lat nieużywane, bo przestałam się w nie mieścić, nagle zaczęły pasować i wchodzić na mnie bez najmniejszego kłopotu. Zatem jednak jakiś efekt wagowy jest.
Poza tym staramy się codziennie coś konkretnego zrobić. Altana już ukończona całkowicie, wszystko dopięte na ostatni guzik. Klecimy teraz płotek odgradzający od kóz kolejny ogródeczek za altaną, gdzie chcemy posadzić jakieś krzewy i winogrono, bo ma wystawę południową. Dzisiaj powstały dwie furtki, także do ogrodu permakulturowego. I reorganizujemy gniazda w kurniku, tak, aby indyczki miały gdzie siadać. Bo zaczynają się z wolna (tj. co drugi dzień) nieść.
Niekoniecznie waga, może mięśnie. Ja przez to wiecznie miałam problem przy koniach wyścigowych, bo mięśnie ważą więcej niż tłuszcz. A kolano moze nie z wagi, a z niewytrenowania. Mnie też by się przydało conieco zrzucić.
OdpowiedzUsuńPięknie....energia rozpiera i "życie" nabrało blasku :)
OdpowiedzUsuńA czy mogłabyś opowiedzieć coś więcej o swojej diecie? Bo ustanie dolegliwości żołądkowych jest bardzo interesujące.
OdpowiedzUsuńJem wszystko oprócz produktów wymienionych we wpisie, zero glutenu (czyli mąki i kaszy z zboża) i jeszcze kilku rzeczy, które w formie dostępnej w sklepie okazują się dla mnie niejadalne (np. większość konserw, pasztetów, wędlin, napojów, soków i słodyczy czekoladowych - he, nawet, gdy mają napisane, że są bezglutenowe, to i tak szkodzą jak diabli!, oraz kawa i herbata dostępne w Polsce, większość jest czymś zatruta, a mnie się nie chce ryzykować i wciąż testować co nie jest, wykasowałam i kropka). Mnie jednak ratuje fakt, że mleko, sery i mięso, soki owocowe, przetwory, wino i herbaty ziołowe mam domowe i nie muszę zamartwiać się, co mi jeszcze może zaszkodzić kupionego w sklepie.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę, Ewa S.
Mój mąż jest uczulony na białko zwierzęce. U niego także objawia się to biegunkami, bo mięso gnije w jelitach. Fu! Najgorsze jest to, że on uwielbia mięso :( Robiłaś testy na alergeny? To dość pomocne jest.
OdpowiedzUsuńPochwal się zdjęciami ukończonej altany i płotków :)
Gluten w nowoczesnych odmianach zbóż szkodzi, albowiem ma często ponad 200 chromosomów w porównaniu do starych odmian, które owych chromosomów mają... 28. Poza tym jedzenie sklepowe, w tym owoce i warzywa, są napakowane chemią, hormonami (tak, nawet w marchewkę się je pcha!) i innymi paskudztwami, a organiczne nie dość że droższe, to są tez nieźle napakowane "dodatkami". I to wszystko uczula. Jedynym wyjściem jest produkcja naturalnej zywności, bądź zaopatrywanie się w sprawdzonym źródle.
OdpowiedzUsuńKażda forma ruchu, zwłaszcza na powietrzu, jest sama w sobie "lekiem". Mnie kiedyś, podczas podbiegu do autobusu, też coś chrupnęło w kolanie i po kilku dniach utykania w pracy szef wygonił na pogotowie. Trafiłem akurat na chirurga, który nie stwierdził żadnego urazu i polecił mi jazdę na rowerze zamiast biegania(obszerny ruch bez dużego obciążania stawów kolanowych). Muszę przyznać, że facet trafił w sedno, już bo po paru jazdach sprawność powróciła a chodziłem już jak dziadek. Cóż, nasza cywilizacja spowodowała, że staliśmy się osiadłymi istotami aż do bólu a czynności wykonywane podczas prac są dość jednostajne i przez swoją wielokrotność bardzo obciążające dla układu ruchu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wytrwałości w ćwiczeniach