Skręcić ikeowską szafkę narożną to nie byle jakie wyzwanie. Cały wczorajszy dzień na to poszedł. I w sumie większość szczegółów jest gotowa, tylko to jeszcze zebrać do kupy. Czyli wstawić półki wysuwane, drzwiczki i na koniec blat. Lecz można będzie to zrobić dopiero wtedy, jak się okazało, gdy cały szereg szafek będzie gotowy i nóżki im się odpowiednio przykręci, aby je spiąć ze sobą. A tu terakota pod zlewem jeszcze nie położona, więc znów wstrzymanie prac. Bo do księgowej trzeba jechać i krawiectwem corocznym się zająć też.
Póki co spadło w nocy nieco białego puchu i znów pola i łąki nakryte pierzynką.
Serdecznie witam.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu śledzę Wasze poczynania, ale pomyslałam, że tak podglądać to nieładnie :)i czas się ujawnić :)
Z ogromnym zainteresowaniem pochłonęłam wszystkie wpisy, od początku.
Super się czytało.
Jestem pełna podziwu, radzicie sobie doskonale.
Zdaję sobie sprawę, że to tak pięknie, sielsko-anielsko wyglada jak się czyta, a życie to już nie taka bajka.
Też mieszkam na wsi, ale takiej bardziej miastowej :(asfalt, autobus, szkoła itp.
Wasza wieś przypomina mi miejsce gdzie mieszkała moja babcia i może dlatego takim sentymentem darzę takie maleńkie wioski... zapomniane przez wszystkich.
Gdybym w nich zamieszkała może bym inaczej "śpiewała" :)
Zawsze podziwiam ludzi spełniających swe marzenia. Nie bojących się przewrócić swojego życia do góry nogami.Sama bym chyba tak nie potrafiła.
Fajnie, że jesteście sobą w każdej sytuacji.
Piece, brak mi słów, jeszcze takich wielgachnych nie widziałam.
Tak czytając o sokach z jabłek, to ten mus co zostaje, ja pakuje do słoików, i jest potem super do szarlotki.
Zwierzyniec uroczy, gęś nie do podrobienia.
Czekam teraz na tkackie cudeńka, bo, że będą cudeńka to jestem pewna.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Błagam o więcej zdjęć
Witaj, Mirko. Odpisuję czasem z opóźnieniem, ale to obiektywne przeszkody.
OdpowiedzUsuńPiece nie są takie wielkie, to jest jedynie złudzenie optyczne. Nie daję na razie zdjęć ogólnych, bo nie mam się czym chwalić, bałagan budowlano-codzienny nie jest malowniczy.
Mus jabłkowy to mam zapas jeszcze z lat ubiegłych, nieprzejedzony. Ale w trakcie sokoroboty często szarlotki piekłyśmy, a część zjadały zwierzęta (bardzo lubiły). Można też na zacier zużyć i jabłkówkę ukręcić, ale do tego nie mam stosownej mocy i wiedzy.
Tkackie cuda to może się zaczną, jak Ania własne krosna zainstaluje, bo jak na azie mało ma czasu na tkanie z racji budowy. ;-)
Zdjęcia, hm, trudno jest cykać zdjęcia i robić obrządek, do tego w zimie. Do tego notoryczny brak czasu, żeby przysiąść, coś wybrać i puścić. Ale postaramy się. E.