Nikt na wsi teraz nie rozmawia o polityce, ta sprawa nie istnieje. Ważne są sianokosy i inne prace sezonowe. Politykują jedynie staruszkowie na ławeczkach pod płotem przy drodze, z racji emerytury nie mający rolniczych obowiązków i z zainteresowaniem śledzący media. Nie bezkrytycznie, to jednak stare pokolenie. Nauczone podejrzliwości i znające ludzką naturę. Doskonale wiedzą, że góra zajmuje się zawsze korytem, a doły ciężką pracą i nigdy nie było inaczej.
Tak i u nas. Wylęgła się jeszcze piąta gąska, ale nie wiemy czy przeżyje. Ma dość spore zranienie na szyjce, nabawiła się go przy wychodzeniu z jaja. Jaja gęsie mają twardą skorupę i to częsta przypadłość u piskląt. Jutro zobaczymy jak przeszła noc pod indyczką.
Pani sprzedająca jaja zachwalała je, że wszystkie zalężone i z każdego wyskakuje gąska. Trudno mi było w to uwierzyć, bo znam realia. Poza tym było już jednak późno, jak na wylęgi. No, i tak zdaje się jest. Ech, dobra teraz i połowa narodzonych.
Nakryłam Kicię. Pod moją nieobecność wskoczyła na stół i wlazła do pudła gąsiątek. Usadowiła się w kąciku pod lampą-kwoką, niczym w solarium, a gąsięta, ufnie i spokojnie siedziały tuż obok niej, zadowolone z towarzystwa.
Pogoda zmienna. W ciągu dnia przeszły trzy chmury i trzy deszcze. Po nich wychodziło słońce. Anna z Jarym porządkowali teren budowy, po czym zwieźli przyczepkę zalegających jeszcze w miejscu zakupu budynku starych dachówek.
Nasi goście nazbierali w tym czasie w lesie prawdziwków i raczyli się jajecznicą z grzybami na obiad. Sprawdziłam, rzeczywiście były to prawdziwki. Po czym poszli gdzieś na leśnej polanie świętojańskiej paproci szukać.
Trzymam kciuki za gąskę. A u mnie kurka usiadła na jajkach!
OdpowiedzUsuńszkoda malutkiej może przeżyje...
OdpowiedzUsuńRano okazało się, że nie przeżyła.
OdpowiedzUsuńKicia jest niemożliwa - słodka z niej istota, widać nie ma instynktu wiecznego łowcy, co (niestety) ma moja Dusia. Pozdrowienia ciepłe i słoneczne dla obu Gospodyń !
OdpowiedzUsuń