3 września 2021

Uszczelnianie

Czas biegnie niezauważalnie. Wciągnęło mnie tłumaczenie znalezionego w sieci kolejnego almanachu Nostradamusa (o naszych czasach) oprócz wykonywania codziennych obowiązków. Czekam też ciągle na zdjęcia z telefonu, aby wpis ubarwić. Domowniczka jednak ma jeszcze mniej chwil wolnych, aby to zrobić, a nawet już zrobione przesłać na komputer. Gdy już wieczór nadejdzie to trzeba przecież wiadomości z dnia sobie przekazać i omówić plany, potem w jakiś serial zajrzeć albo i nie, bo oczy same się kleją. I zaraz już jest ranek i wołanie: Ewa, wstawaj, już ósma! Wołaniu często towarzyszy miauczenie Maćka, który ode mnie domaga się śniadania. Przychodzi z dworu wcześniej i czeka cierpliwie aż otworzę oczy. Więc znowu baczność, stałe czynności ogarniające rzeczywistość własną i cudzą, czyli głównie zwierzęcą, szybkie śniadanie własne pośród nich, chwytanie w biegu wolnych przerw pośród zmiennych koniecznych zajęć, aby coś napisać, przeczytać, bo wieczorem już oczy nie te.

Sierpień zrobił się szybko chłodny i mokry. Przeplatany krótkimi wglądami słońca w naszą rzeczywistość, które witam zawsze z radością. Awaria cegiełki w piecu kuchennym sprawiła, że nie można go używać do czasu naprawy, zatem spora wilgotność w powietrzu i cieniu lasu sprawia, że pranie prawie nie schnie nawet w mieszkaniu. Słońce i lekki wiatr w ciągu dnia zatem mile witane. Mycie zrobiło się odtąd kłopotliwe, w zimnej wodzie albo podgrzanej w garnku. 

Na początku sierpnia odbył się u nas pokaz pieczenia chleba dla dziecięcej widowni z wakacyjnych półkolonii, która zjechała na rowerach na wioskę. Chyba to dla nich jakaś fajna zabawa, bo zwierzęta uatrakcyjniają im corocznie dość długie czekanie na rozgrzanie się pieca i wsadzenie ciasta.

Poza tym niewiele się dzieje. Czasem wpadnie Andriusza i pchamy roboty bardziej siłowe. Porąbał na drobniejsze kupkę grubego drewna, naprawił jako tako ogrodzenie w sadzie albo to i owo z mechanizmów, bo ma do tego smykałkę.

Kozy weszły w ruję, przynajmniej kilka z nich i trzeba było proces kontrolować, wachlując dwoma koziołkami tak, aby bezrogi przebywał tylko z rogatymi, a bezrogie z rogatym. 

Od dwóch dni wreszcie trwa wyczekiwana naprawa cegiełki i pieca. Trzeba było zdjąć płytę, wymontować zbiornik z paleniska, wyjąć przy tym trochę cegieł i kafli, spawaczo-zdun dopasował nowy zbiornik, pospawał to owo, hydraulik dokręcił, następnie trzeba wstawić wyjęte cegły i kafle, zalepić dziury. Przy okazji pomyślna wymiana baterii w łazience na nową też się uskuteczniła. Ważne sprawy.

Poza tym wokół dzieje się to, o czym wszyscy w Polsce słyszeli. Mianowicie rząd oddzielił sąsiednie wioski wzdłuż granicy, wyznaczając w nich stan wyjątkowy. Niby nic się nie dzieje specjalnego, ale każdy wyczekuje nie wiadomo czego. Policja i służba graniczna wzmogły kontrole na drogach, mowa jest o koniecznych przepustkach dla stałych mieszkańców okolic, aby znaleźć się legalnie w oddzielonym "wąskim pasie przygranicznym", ale na razie tylko mowa. I tyle. Turystyka z pewnością znów dostała kopa finansowego. Na szczęście wycofałyśmy się z niej już kilka lat temu, uznawszy że bawienie gości z miasta to nie nasza bajka, ale są tacy przecież, którzy z tego żyją. Świat się zmienia, życie utrudnia, ludzie spodziewają się pogorszenia, a nie polepszenia, strzygą uszami. I słusznie. Choć wciąż wielu takich, którzy żyją z dnia na dzień, bez myślenia o ewentualnych trudnościach. Jak choćby taki Andrij czy Iwanek. Wciąż uczę się tej sztuki, pustości umysłu, nieprzywiązywania się do rzeczy, spraw, warunków, zależności, planów i obaw. I ponoć robię postępy. 

2 komentarze:

  1. Ci co zyja dniem dzisiejszym i sie nie przejmuja podobno zyja dluzej.Ja niestety tez z tych myslacych co bedzie jutro.Mam pytanie jak wplynela Pani na kotka, ze nie lapie ptakow? Moj, ku mojej rozpaczy oprocz mysz lowi tez ptaki.Czy mozna go tego oduczyc lub zniechecic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nijak nie wpłynęłam, przynajmniej specjalnie. Po prostu moje psy i koty są wychowywane w towarzystwie innych zwierząt, na wiosnę zawsze jakiś czas małe pisklęta mieszkają w pudełku w kuchni. Kiedy psy i koty są małe uczą się relacji najszybciej już na zawsze. W tym wypadku, że ptaszki są moje i są częścią stada. Dorosłego kota, który nie miał możliwości oswoić się z ptakami w dzieciństwie jako towarzyszami, raczej się nie oduczy. Moim zdaniem.

      Usuń