2 razy dziennie słychać w kuchni taki monolog:
- No, maleńki, odpręż się i przygotuj buzię!
- I łyżeczka za mamę. Am!
- To mleczko od mamy, nie można wypluwać! Mama się trudzi dla ciebie, a ty masz rosnąć!
- I łyżeczka za babcię!
- I za ciocię Kazię, tę, co cię w nos chciała ugryźć...
- I za ciocię Tynię, żeby ci braciszka albo siostrzyczkę urodziła szczęśliwie.
- I za tę głupią Malwinę też, niech ma!
- I za ciocię rabą koniecznie.
- I za wujka, niech wujek ma dobry humor!
- I za tatusia oczywiście, niech mu się wiedzie tam gdzie jest!
- I za ciocię Felę.
- I za Felicjana, większy jest od ciebie, bierz przykład!
- I za mamusię, zdrowia mamusi nigdy dość!
- I za pieska! Patrz jak ślinę przełyka, wypiłby mleczko!
- I za kotki!
- Jeszcze raz za mamusię. Tyle mleka daje, a ty grymasisz! Wstydź się!
- I za braciszków!
- I za siostrzyczki!
- O, już widać dno w kubku. Grzeczny chłopczyk. Będziesz wielki, nie ma co!
Jak wypije tyle łyżeczek to w mig wielki i zdrowy koziołek z niego wyrośnie :)
OdpowiedzUsuńKoziołek koziołkiem, ale pamiętam, że mnie rodzice tak karmili :)
OdpowiedzUsuńZnałam wszystkich z naszej ulicy, bo musiałam za nich jeść ;(
Ale czemu n ie z butelki?
OdpowiedzUsuńSzybciej i wygodniej. Koźlęta z butelki nie lubią pić. Być może nie trafiłam na właściwy smoczek. Bo innym jakoś się udaje. Ale łyżeczką jest najprościej i najszybciej, zważywszy, że 2-3 dniowe koźlę pije na raz nie więcej niż pół kubka mleka. ES
UsuńAleż słodkie musi być taki koźlaczek:)
OdpowiedzUsuńZa tatusia, za tatusia. :-) Ach, fijoł ze mnie.
OdpowiedzUsuń:):) kapitalne :):) Och jeszcze dłuuugo śmiać się będę z tej rozmowy z koziołkiem. Mam nadzieję, że już podrósł :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń