16 lipca 2020

Letni urobek dzienny

Spieszę donieść, że pomagier odzyskał honor. Po dwóch dniach, gdy poczuł się lepiej sam przyszedł i dokończył robotę, czyli wrzucił resztę ciuków zgromadzonych w garażu na poddasze obory.

Ogórki ruszają całą parą. Zaczął się przerób codzienny. Powstają sałatki, które zamykam w słoikach, pasteryzuję i wynoszę do piwniczki. Na bieżąco kiszą się małosolne w kilku słojach tak, że zawsze są na podorędziu, do kanapek i zakąsek.


Pojawiły się również cukinie, więc bez inaugurującej zapiekanki z cukinii z serem się nie obyło.


Odgrażałam się, że zrobię prawdziwy chłodnik, nie taki gotowany, z którego jedynie nazwa została. I zrobiłam. Prawdziwy robiło się w gospodarstwie latem z zimnego zsiadłego mleka i buraczków, oraz dodatków z ogrodu, jako przystawkę do młodych ziemniaczków z koperkiem. Przynajmniej tak to pamiętam z dzieciństwa. Szukałam na You Tube przepisów i jedynie jednego polskiego Rosjanina znalazłam, co ukręcił taki chłodnik, nazywając go litewskim. Myślę, że to potrawa chłopska i słowiańska, ogólnie. Bo znam ją z rodzimego piotrkowskiego rejonu. Zaś zupa z młodych liści i łodyg buraczków wyrywanych podczas przerzedzania rzędów nazywa się nie chłodnik, a boćwinka lub botwinka. Tych rzeczy to ja nie mylę. Swoją drogą liściowe buraki sałaciane również u nas rosną... o.


Przyrządzając prawdziwy chłopski chłodnik letni pomieszałam jogurt z podduszonymi do miękkości startymi młodymi buraczkami (kilka "wyszło" z miękkiej gleby przy usuwaniu krzaczków bobu z grządki i w ten sposób dało się zagospodarować), dodałam pokrojone w kostkę świeże ogórki, szczypiorek, koperek, krojone gotowane na twardo jaja, na koniec pieprz czarny i sól. I to jest to! Lekki wegetariański gospodarski obiadek na szybko.

Nie do końca jaroszujemy, bo trzeba miejsce w zamrażarce zrobić na nowe zapasy. Zatem co kilka dni warzy się rosół, z którego różne zupy powstają, jak np. kurkowa. Już dwie były i znowu ma być. Anna co rusz znajdy z lasu przynosi. Raz nawet było tego kilka kilogramów i trzeba było do skupu jechać pozbyć się ich za trochę grosza.


Poza tym porzeczki dojrzewają i z wolna je rwę i przerabiam. Na galaretkę, dżemy i sok. Resztki idą do winka. Nic się nie może zmarnować.

Codzienny urobek w sezonie to oczywiście sery. Jeden żółty codzienny, i jeden twaróg co dwa dni z wieczornego mleka powstaje. Żółte, po kilkudniowym przeschnięciu i pomalowaniu specjalną okrywą, idą dojrzewać do piwnicy na półkę. Twaróg zjadamy do potraw (pierogi ruskie, kluski leniwe, zapiekanki, awanturki), karmię nim kurczęta i indyczęta, by rosły szybko i zdrowo, a nadmiar zamrażam. Czasem ktoś chętny też się trafi...

11 komentarzy:

  1. Letni rytm :)
    I smaki :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzy razy siałam w tym roku ogórki, po ulewnych deszczach dopiero ruszyły, zaczęły kwitnąć, ale do zbiorów jeszcze trochę. Codziennie dolewa z nieba, mokro i wilgotno, żeby tylko zaraza ich nie zjadła, podobnie pomidory. Delikatna to materia do hodowli:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. U nas woda wsiąka w piaszczysty grunt bardzo szybko, więc ten rok jest wyjątkowo obfitujący, jak nigdy. Ponadto sprawdzają się wzniesione skrzynkowe grządki. Ale i tak na jednej, w porę niepodwiązane ogórki dostały zarazy i trzeba je było przerzedzić. Na razie polałyśmy wodą z mlekiem, ponoć pomaga. Jak nie pomoże niestety, trzeba będzie wyrwać. Ale inne grządki na razie plonują i robię co chwila przetwory, kiszę, kwasze, sałatkuję. Są też już spore cukinie. Jest co robić. :)

      Usuń
    2. Używam tego preparatu http://forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/5-warzywnik/125179-nowy-srodek-ochrony-roslin-pomodoro-if?limitstart=0
      Proszę spróbować, łatwo się go robi, jest tani i nieszkodliwy, na bazie jodyny, opryskuję pomidory i ogórki.

      Usuń
    3. Dzięki za poradę. Sprawdzimy. :)

      Usuń
  3. Czasem tutaj zaglądam. Wydawało mi się że wydała pani ksiązkę o swojej zagrodzie. Chętnie bym kupiła. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż nie mogę znaleźć czasu, aby zrobić porządnie skład. Życie rolnika latem zbyt jest rozbite na różne drobne ale nieodzowne czynności przez cały dzień, od rana do wieczora. Obiecuję, że zrobię to zaraz, gdy będzie więcej czasu. :)

      Usuń
  4. Jak będzie gotowa jestem pierwsza aby przeczytać. Jakbym mieszkała blisko was to poprosiłabym coby takie serki u was kupic. Ale cudne macie warzywa. I reszta też. pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy moze sie Pani podzielic radami na temat przygomowych gesi na blogu? Pierwszy raz mam gesi i prawie wszystkie maja problem z nogami.dziekuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gęsi są wrażliwe, jeśli chodzi o wilgotność i zimne rosy. Jeśli je wypuszczać na trawę o poranku mogą wracać kulawe. Ważne, aby miały zawsze suchą podściółkę tam, gdzie przebywają. I z wypuszczaniem czekać, aż rosa wyparuje. To się tez może zdarzyć w porze deszczu. Jednorazowe i rzadkie przypadki im nie szkodzą. Wystarczy, że wyschną i ogrzeją się, wraca im sprawność. Ale zawsze lepiej uważać. I nie ryzykować jakiegoś ptasiego przeziębienia. Jeśli to są małe gąski, jeszcze nie do końca wypierzone tym bardziej.

      Usuń