Wiele godzin dnia zajmuje nam od jakiegoś czasu porządkowanie obejścia (oj, to wiecznie odnawiająca się praca) i przede wszystkim ogródków. Ponieważ idzie kolejna susza zaczynam tracić nadzieję, że ogród permakulturowy przetrwa sam z siebie, zasilany jedynie wodą z nieba. W dodatku w tym roku cały zasób obornika po zimie poszedł na zasilenie sadu i pastwiska. Zostało jednak trochę kostek słomy zeszłorocznej, kupionej u rolnika, zmagazynowanych wprost na powietrzu, do zagospodarowania.
Zwieramy zatem szyki i organizujemy przestrzeń siedliskową wokół domu i budynków gospodarczych. Tu i tam trzeba było dodać płotek czy furtkę, aby zrobić zabezpieczenie przed wszędobylskimi kozami i drobiem. Wznieść konstrukcję drugiego tunelu, zbudować skrzynie z odpadów deskowych na wzniesione grządki. Pomagier pokazuje się od czasu do czasu, więc najcięższe problemy udało się gładko przezwyciężyć. Także dzięki niemu urosła kupa chrustu na podorędziu, z gałęzi wyciętych w zeszłym roku robinii.
To ilość pozwalająca palić pod płytą przez dłuższy czas, by - za jednym zamachem - ugotować karmę dla nas i zwierząt, uwarzyć ser, nagrzać wodę w bojlerze do mycia i zmywania i ogrzać ściankę kaflową, która oddaje ciepło wieczorem tak, że nie trzeba już palić w ścianowym piecu na noc. W sumie przez cały sezon ciepły, gdy palę jedynie pod kuchnią wystarcza do tego zbiór chrustu z opadów gałęziowych po zimie w samym obejściu lub w pobliżu. Widzicie, jaki to cud i oszczędność? Energia odnawialna i całkowicie za darmo.
Ot, jeszcze tyle pozostaje do pocięcia i porąbania. Grubsze kawałki idą pod daszek i poczekają na kolejną jesień i zimę.
Na powyższym zdjęciu widać, jak prezentował się ogródek przydomowy widziany z tarasu jeszcze niedawno. Teraz już to zostało posprzątane. A na wolnym miejscu powstały skrzynie. Specjalne skrzynki z odpadów pozostałych z licznych budów na siedlisku, które służą na rzecz grządek wzniesionych i permakulturowo zbudowanych.
Na dno owych skrzyń poszła glina, aby ułatwić przytrzymywanie wody na tej naszej piaskowej wydmie. Na nią spróchniałe drewno, w tym samym celu, ale i po to, aby szybciej całość wznieść do góry. Na drewno warstwa słomy, tej samej ze zdjęcia początkowego. A na nią przerobiony dwuletni kompost z kurzeńca i czarna gleba powierzchniowa.
Każda warstwa po zamontowaniu została obficie podlana, by mogła solidnie nasiąknąć wodą na starcie.
Na koniec zaś jedna ze skrzyń leżanek została obsiana. Nie powiem czym, bo to domena głównej ogrodniczki. W każdym razie już kilka grządek pod włókniną i przestrzeń w tunelu daje życie roślinkom. Noce są jeszcze zimne, ale podłoże ze słomy i przerobionego obornika wytwarza temperaturę, dodatkowo tunel w słoneczne dni pięknie się ogrzewa, więc wychodzą już pierwsze kiełki szpinaku i rzodkiewki.
Ponadto dodatkowe przestrzenie przeznaczone na ogródki zostały wzbogacone o nowe sadzonki krzewów owocowych, porzeczki czarnej i czerwonej, świdośliwy, agrestu i aronii. Wszędzie można je podlać w razie suszy, więc jeśli tylko się przyjmą nie powinno być z nimi problemu. Dostały na start duży zasób kompostu na pokarm, a każdego roku opatulam je na zimę kolejną dawką słomianego obornika, aby nie zgłodniały na tej piaszczystej ziemi. To się sprawdza, bo krzewy posadzone kilka lat temu mają się dobrze, pięknie się rozrosły i dają dużo owoców.
Po ogródkowych zajęciach trzeba jeszcze zadbać o stado kozie. Które kilka godzin dnia spędza w zagrodzeniu za oborą, żywiąc się sianem i ogryzając gałęzie iglaste, które zwozimy z naszego zagajnika i sąsiedztwa.
Gałęzie ogryzione z kory szybko schną, idą na pieniek i uzupełniają kupę chrustu na lato. Nic się nie marnuje, jednym słowem.
Niektóre z dzieci przeszły na dokarmianie z butelki, aby móc uszczknąć kozuchom mleka dla nas. Tym sposobem mam dziennie 2-3 litry do przerobienia. Jest już zatem jogurt, twarożek i miękki serek podpuszczkowy na nasze potrzeby jedzeniowe. Nie powiem, mocno byłam ich spragniona po zimowej przerwie.
:-)
OdpowiedzUsuńJaki spokój bije z tych opowieści o cudzie życia zwyczajnego. Spokojnych świąt Wielkanocnych i wspaniałych plonów w przyszłości. Pozdrawiam Renata
OdpowiedzUsuńAle macie sielsko jak dla mieszcucha:) Dobrych Swiąt życzę:)
OdpowiedzUsuńWzajemnie, wszystkim Czytelnikom bloga życzę Wielkanocnie najlepszego Odrodzenia w Duchu ku Lepszemu, odwagi, stałości, mądrości i świadomego już... powrotu do natury (dla swojego i swoich dzieci dobra)... ES z Kresowej
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń