Wreszcie puściło ostre mrozisko, zmuszające nas do palenia w piecach od rana do nocy. Od wczoraj odwilż pełną parą, pcha się przedwiośnie. Ptaki ze świeżym przypływem sił rozbiegają się po obejściu, penetrując przestrzenie dotąd zakryte śniegiem i zamrożone. Chce im się grzebać, szukać pokarmu. Jak na razie znoszą po 5 jaj dziennie, ale pewnie na dniach będzie jajeczny szturm.
Anna zwiozła co mogła z leśnego urobku, do reszty trzeba traktor wynająć. Szykuje się pszczół posłuchać, czy się ruszają, brzęczą w ulu. Jak trzeba będzie, dokarmić przed wiosną. Mnie się różne plany snują po głowie. Działać się chce.
Urodziło się nowe stadko kozich dzieci, w większości płci męskiej. Jeszcze tylko jedna koza do wykotu. Nie było większych perturbacji, oprócz tego, że pierwiastki mają po dwójce, a mleka mało. Zatem dokarmiamy trzy razy dziennie trójkę koźląt, z butelki, mlekiem zdojonym od Gwiazdy.
Uwielbiam czytać o Waszym życiu, przypomina mi wypady na wieś z czasów dzieciństwa. Życzę zdrowia i wytrwałości oraz czasu na prowadzenie bloga.
OdpowiedzUsuń