4 lutego 2012

Za potrzebą

Na co przyszło mnie i Jasiowi! Muszę w nocy ubierać się, aby wyprowadzać kota na siku! Chata wciąż jest okupowana przez średnio trzy albo cztery psy wioskowe, którym prawie 30-stopniowe mrozy nie przeszkadzają warować pod drzwiami na tarasie i daremnie wyczekiwać ukazania się oblubienicy. Wzdychają, popiskują, warczą, szczekają, gryzą się i wyją niekiedy. Kot jest bardzo sfrustrowany.
W dzieciństwie Kicia nauczyła go używać kuwety, ma silną potrzebę czystości. Pomimo jednak, że w domu są w tej chwili dwie kuwety, to kocury z nich nie korzystają, pozostawiając je drugiej Kici do użytku. Poprzednia kotka tak zarządziła, kuweta była tylko do jej wyłącznej dyspozycji, i to obowiązuje cały czas. Zawsze cichym, skromnym miauknięciem z jednej lub drugiej strony drzwi zawiadamiają mnie o każdej porze dnia i nocy, że chcą wyjść albo wejść i nie ma problemu. W sumie cieszę się, że Jasiek jest taki ostrożny i sam nie wychodzi na dwór. Wykorzystuje chwile naszego pobytu poza domem, przy obrządku albo innych pracach i wtedy szybko się załatwia.
No, więc sam za drzwi nie wyjdzie, a porusza się za mną krok w krok. Muszę stać koło niego, gdy kuca na wąskim odcinku pod okapem dachu, gdzie nie ma śniegu i gdzie obaj z Tatą załatwiają swe naturalne potrzeby. Psykam groźnie na psich adoratorów i czają się pokornie w oddaleniu. Jaś kończy i szybciutko wpadamy do ciepłego mieszkania, on mruczący z ulgą i zadowolony, ja lekko rozdygotana.

3 komentarze:

  1. Ja mam to samo tyle, że z psicą ponad wszelką miarę rozpieszczoną. Hrabianka daje sygnał, że czas na sisi ale sama nie pójdzie. Czeka, aż wyjdę po czym najszybciej jak się da, w locie bym powiedziała załatwia swoje potrzeby i biegusiem pod pierzynkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to nieźle. A ja nocą chodzę niezły kawałek drogi karmić 4 jagnięta porzucone przez mamuśki. I tak co najmniej jeszcze 3 miesiące. No ale ta zima skończy się kiedyś, a i one będą jeść więcej siana, już jedzą troszkę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam z tym problem. Przyszły mrozy i trzeba było zaryglować kocią klapkę w piwnicy bo wiało niemiłosiernie. No i teraz mam zarwane noce i przerwane piękne sny. Stoi to to nade mną i miauczy niemiłosiernie. Cóż robić - trzeba wstać, wypuścić na siku i poczekać aż zielone ślepia zabłyszczą za szybą przeszklonych drzwi od tarasu. Mój Ramzes z kuwety nie lubi korzystać, bo się odzwyczaił, a poza tym zawsze dobrze futerko przewietrzyć :)

    OdpowiedzUsuń