26 listopada 2021

Przedzimie

Był już śnieg, o poranku, sypało malowniczo, ale nic z tego nie zostało już po godzinie. Jedynie tegoroczne ptactwo zaliczyło pierwsze zdziwko na wyjściu z kurnika.

Anna zrobiła żniwa w tunelu, czyli zebrała pekinkę (która nieźle się miała i całkiem po ostatnim podlaniu przyspieszyła wzrost) i rzodkiewkę (też niczego, dorodna i zdrowa, o tej porze roku robactwo już niegroźne jest), jeszcze tylko czosnku dokupić i robimy kolejną dużą dawkę kim-ći. W 15-litrowej kamionce z nakrywką, w której do tej pory ogórki kiszone stały. Wyciągnęłam resztkę (twardą, smaczną) do zjedzenia dla nas i dla drobiu, gar umyłam i wyjałowiłam, i jutro z rana dalszy ciąg zabiegów kiszących. Na razie kapusta umyta, pokrojona na drobno, w czterech miedniczkach soli się, a rzodkiewka czeka na tarcie.

Ponadto susz wszelki został ładnie zmielony na drobno i zapakowany w słoiki. Mam więc własne przyprawy do zup i sosów. Mieszankę liści selera, lubczyku, pietruszki i kopru, oraz suszoną paprykę, słodką, podostrzoną i ostrą, do wyboru. Jest też suszona mięta i płatki aksamitki, z których herbatki parzymy.

Kiszone ogórki, tarte zalecane są jako dodatek witaminowy i odkwaszający dla domowych ptaków, którym to wspomaga odporność na pasożyty. Poza tym już z racji późnej jesieni wygłodniałe są względem zielonego i rzucają się na byle liść i odpad warzywny, jak głodne wilki i tygrysy. Nie żałuję. Nie powinno zabraknąć dobroci w czas chłodów po całkiem urodzajnym sezonie, ani nam ani zwierzętom.

Sikorki oblatują dom i gospodarstwo, taras, stukają w okienko. Za nimi zima pewnie szybko zajrzy.

3 komentarze: