10 października 2021

Koniec sezonu

Mimo pięknego słoneczka codziennie w nocy pojawiają się już około zerowe minusowe temperatury. Witają poranki w białej szadzi na polu i płocie. Wieczorem palimy w ścianowym piecu, oprócz kuchennego, nosimy się ciepło na co dzień (swetry, ciepłe skarpety, czapki na dwór).
Trza też było pozbierać to, co jeszcze rosło i dojrzewało. Czyli resztę dyń z ogródka przy domu, gdzie poprzednie przymrozki nie dotarły. Rzodkiewkę, która urosła całkiem spora i w jadalnej dla nas ilości. Liście pochłaniają kozy, nic się nie marnuje. Patisony, wyszła skrzynka. Pomidorki koktajlowe, których tak dużo się okazało, że dały kilka kolejnych słoików kwaszonych i około 8 litrów soku. Paprykę ostrą i resztki słodkiej. Niestety, nasz wschodni klimat nie sprzyja pełnemu dojrzewaniu tych smacznych warzywek. Część kisimy na sos, a część próbujemy podojrzewać w domu i zjadamy na bieżąco. W zupach (które jem właściwie codziennie i moja kamicowa przypadłość przestała dzięki temu naprawdę męczyć) i w sosach, a także na kanapkach i w sałatkach. Te małe częściowo suszę.

Na targu udało się dostać woreczek buraków i woreczek marchwi "po taniości". Jak również trochę pszenżyta dla drobiu na zimę. Ceny skaczą, co targ to wyższe, więc nie ma co czekać na cud.

Ściągnęłam liście różnych ziół na susz. Szałwię, lubczyk, seler naciowy, pietruszkę, miętę, koper, kolendrę, bazylię, jak i wrotycz, krwawnik, glistnik. Suszą się na poddaszu, w cieniu i suchym miejscu, nie tracąc w ten sposób zieleni i właściwości. Po wyschnięciu wkładam do słoików i tak rośnie bateria przypraw oraz lekarska czyli łąkarska, jak mówi źródłosłów tej naszej starej polskiej nazwy. Ostatnio lekarze przemienili się w hurra!-medyków, więc rodzima mądra nazwa niechaj pozostanie tam i przy tym, gdzie jej miejsce. 

Ponadto Anna upolowała całkiem sporo ciemnych słodkich winogronowych owoców w ogrodzie bez właściciela, gdzie zaopatrują się chętni z wioski. Można będzie zatem zrobić domowe winko na długie zimowe wieczory, które szybko nadchodzą.

4 komentarze:

  1. Idzie jesień, nie ma na to rady...takie slowa piosenki.
    Zbiory mialyscie w tym roku roznorakie i obfite. Wiadomo, ze to samo nie przychodzi, potrzeba wysiłku, pomyslunku i serca do tego. Ale jestescie zabezpieczone na zimę.
    Nie do wiary, ze tyle bylo koktailowych i to tak pozno! Rosly w tunelu?

    Moja rodzina na Białorusi specjalizuje sie w przetworach z zielonych pomidorow, bo okres wegetacji tam jeszcze krotszy i jak tlumacza : nie uspiejut sazrjet.
    Przed rolniksmi jesienno-zimoey, zasluzony odpoczynek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rosły w tunelu. Są najbardziej odporne na zarazę. I chłód.
      Te zbiory to z punktu widzenia prawdziwego rolnika nic wielkiego.

      Usuń
    2. Swoje zielone pomidory zostawiłam do dojrzewania, coś tam przetrwa:-) Te granatowe winogrona starej odmiany są najlepsze, słodkie i aromatyczne, mamy kilka winorośli z winnicy, ale te są twarde, kwaśne, jakby nie zdążyły dojrzeć, może na wino dobre, do jedzenia nie. Zdejmujecie folię na zimę z tunelu? różne są szkoły, w tym roku zdejmuję, choćby ze względu na śnieg.

      Usuń
    3. Tak, zdejmujemy. To też dobrze robi glebie pod nią.

      Usuń