29 czerwca 2021

Pierwsze jaskółki

Po raz pierwszy eksperymentalnie w tym roku posadziłyśmy w tunelu buraki ćwikłowe z (własnoręcznie przygotowanej) rozsady. W gruncie posiane są także, lecz nieco później, więc nie ma się jeszcze czym raczyć. Te będą na późniejszą, zwykłą porą jesienną. Dzisiaj jednak Anna przyniosła do domu z dumą cztery wielkie czerwone głowy, żądając na obiad zupy burakowej. 

Którą-żem z radością przyrządziła, bo mi już zupa kim-ći, acz wciąż smaczna, to jednak gotowana raz za razem nudna zaczęła się wydawać. Miłe urozmaicenie dla podniebienia. Z dodatkami innych warzyw, zeszłorocznych marchwi i ziemniaków od rolnika, domowego sosu paprykowego i suszonej papryki z własnego ogrodu, tegorocznego selera naciowego, cebulki, szczypioru, czosnku, lubczyku, tymianku, kopru z ogródeczka oraz wkładki z kości koźlęcej, końcówki kiełbasy domowej i łyżki takoż domowego octu jabłkowego dla zaostrzenia smaku. Wyszło ostro, słodko i kwaśno, czyli tak jak lubię.

Poza tym ostatni lęg okazał się całkowicie rozczarowujący. Na 20 jaj od rolnika wylęgły się 3 pisklęta, reszta jaj okazała się niezalężona. W takim razie Anna w te pędy udała się do miasta i przywiozła z wylęgarni partię maluszków jednodniowych, aby zdążyć je sprytnie podłożyć pod indyczkę-kwokę i zaadoptować. 

Przyjęły się, noc przespały jak na ptaki przystało pod ochroną zastępczej matki czyli niani i raniutko wylądowały w pudle pod lampą, aby bezpiecznie nabrać sił do samodzielności. Znów świergot w domu, na szczęście potrwa to tylko kilka pierwszych dni. Potem pójdą z jenduszką na wybieg.
Niestety, nie dało się przyoszczędzić, weszłyśmy w koszty hodowlane, ale z drugiej strony kury niosą się dobrze, stali klienci dopisują i stado zarabia na swój roczny wikt i opierunek z nawiązką tak, że stać je na zakup narybku było.

Z innych bliskich sercu ptasząt, to od wczoraj obserwujemy pierwsze nieśmiałe obloty naszej przyoborowej jaskółeczki, asekurowanej troskliwie przez rodziców. Zdarza jej się najczęściej lądować w altanie i tam odpoczywać, więc miewam pole ostrożnej obserwacji z bliska, gdy zaraz pojawiają się mama z tatą i siadają po jej bokach, gotowi bronić małej niezdary w każdej chwili. Przedwczoraj wypadła z gniazda i Anna znalazła ją w kozim boksie, obejrzała, czy nic się nie stało, posadziła troskliwie na brzegu żłoba i odeszła, zaglądając po jakimś czasie. Jaskółeczka szybko stamtąd znikła, a teraz jej widok uspokoił nasze serca, że nic złego się nie stało, poradziła sobie szczęśliwie.

1 komentarz:

  1. Bardzo lubię takie ptasie obserwacje, ostatnio martwiłam się, że samica drozda nie wróciła do gniazda, gdzie wysiaduje 5 jajeczek, pewnie już drugi lęg. Ale po jakimś czasie błysnęło jej oko wśród gałęzi, a mnie wrócił spokój:-) Tyle zieloności z grządek to bogactwo, mile zaskoczyła mnie sałata rzymska, a burak liściowy na stałe wszedł na stół; wszystkiego dobrego, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń