Czas poświęcamy na hobby. Ja czytam, uczę się, piszę horoskopy i czasem jakieś artykuliki, niekiedy uprawiam qigong wedle tarasu w ogródku przydomowym, żeby się dotlenić i rozciągnąć stawy i mięśnie. To dobry sposób na bezsenność, która mi się zdarza w porze krótkich dni i długich nocy.
Anna mydła warzy, czasem coś ulepi, albo bierze udział w imprezach zbiorowych. Jak na przykład w otwarciu pracowni ceramicznej w Miejskim Domu Kultury w Kleszczelach, w sąsiedniej gminie. Miał tam miejsce pokaz toczenia na kole tradycyjnym, uruchamianym nogami garncarza. Przy okazji urządzono wystawę naczyń ceramicznych, z których to miasteczko słynęło od przynajmniej XIV wieku, a ostatni warsztat garncarski zniknął w nim w latach 70-tych. Znalazły się jeszcze w domach mieszkańców gminy. Przywiozła kilka zdjęć tych dawnych prac. Dzbany na mleko zwano hładyszkami, dwojaki i inne, wszystkie znane pod nazwą siwaków.
Nie były szkliwione, lecz wypalane w specjalny sposób, przez co uzyskiwano tę charakterystyczną ciemną barwę.
Taki wypał nazywa się redukcyjny, gdy pod koniec wypału uszczelniano wnętrze pieca, spalając w środku smolne drewno. Dym pokrywał biskwitowe naczynia nadając im ten niepowtarzalny wygląd.
Hładyszki używano przeważnie jako naczynia na mleko, bądź śmietanę.
I jeszcze...
http://www.garncarz.bialystok.pl/index.php
OdpowiedzUsuńA ten człowiek robi siwaki.
Pozdrawiam z daleka.
Znamy, znamy. :)
UsuńNawet nie jestem specjalnie zdziwiona.:-)
UsuńDzięki za informację o ceramice, bardzo to było dla mnie ciekawe. Dzisiaj wyszłam na dwór, już miałam łapać taczkę i robić porządki ogrodowe, ale jednak coś mnie powstrzymało... jeszcze zima może się pojawić. Jeszcze za wcześnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D