Wczoraj wieczór pieczenia chleba, palenie w piecu chlebowym, żar, zakwas, lepienie bułeczek z jagodami, rumienienie, chrupienie, wszechogarniający zapach świeżego pieczywa.
Na dziś wydana wielka bitwa z duchem rośnięcia, czyli z dzikimi drożdżami w chacie.
Inaczej nie da się zrobić sera.
a jak sie z tym walczy ?
OdpowiedzUsuńCzystość, higiena, mycie, wyparzenie, wyietrzenie. I dzień-dwa mleko zlewam na kwasne i twaróg, bo z góry wiem, że podpuszczkowy jest wątpliwy i szkoda mleka. Generalnie jednak w domu, a zwłaszcza w kuchni nie może być zakwasu, ani wino na naturalnych winnych drożdżach też nie może stać, ani ocet też lepiej niech nie "lata". Może raz czy drugi ser się udać, ale przychodzi do tego odpowiednia pogoda, jak teraz, wilgotno, parno, duszno, burzowo, i kicha murowana.
OdpowiedzUsuńNo, właśnie się zastanawiałam...
UsuńA u mnie ogórki wszystkie kisiły się w kuchni.
Ale to by trzeba jakieś totalne gazowanie zrobić: te wszystkie kuchenne zakamarki!
Świeże pieczywo... mniam...
OdpowiedzUsuń