19 grudnia 2022

Wspólnota

Wczorajszym, sobotnim przedpołudniem Anna wybrała się ze swoją wystawką na jarmark do Hajnówki, już dawno temu zaklepany. Nie byłam z tego zadowolona, drogi ośnieżone, mróz trzaskający. I dzień rozpoczęłam przypadkowym wylaniem gorącej kawy na stolik komputerowy, na szczęście obyło się bez takich zniszczeń jak poprzednio, gdy trzeba było router wymienić. Ale kawa musiała być drugi raz parzona. Ot, taki znak. Znaczek.

Ledwie wyjechała za bramę, niedaleko domu, jeszcze w zakresie opłotków, zaryła na poboczu w śniegu, kilka centymetrów od głębokiego na 2 metry rowu. Wezwana na pomoc, zła, że nowa kawa znowu mi wystygnie, poszłam z szuflą śnieg odgarniać. I musiałam stwierdzić, że sprawa wygląda na poważną  do ogarnięcia, nawet dla dwóch osób.

I wtedy nagle przystanął ktoś jadący z wioski do gminy. Od razu uznał, że pomoże. Były na szczęście pasy spinające do użycia, wożone od czasu sianokosów. Nie byliśmy pewni ich wytrzymałości, więc kierowca ów zdecydował się na ryzyko, w razie czego miał zawrócić i swój hol przywieźć z domu. Jednak jego samochód był mniejszy niż nasz, a droga śliska. Deliberowaliśmy dalej jak tego dokonać.
I chwilę potem zatrzymał się jadący ze sklepu na rowerze Andrij.
I zaraz za nim inny wioskowy ziomal wracający akurat z miasta swoim nowym starym busem. Taki zbieg okoliczności na naszej bocznej drodze jest naprawdę ewenementem, tu całymi godzinami nic nie jeździ ani nikt nie chodzi!
Oczyściłam szuflą śnieg spod kół i pod karoserią ile się dało, samochód został doczepiony z tyłu do busa, za kierownicą usiadł ów sąsiad, jako bardziej po męsku zdecydowany kierowca i poszło!
Nasze auto wyciągane tyłem na drogę zachwiało się i zawisło niebezpiecznie nad rowem. Wtedy rzuciliśmy się jak jeden mąż w trójkę ze wsparciem. Ja, Anna i Andriusza pchnęliśmy go od czoła w górę, nurzając się sami po pas w śniegu.
Udało się pojazd ustawić prawidłowo w kierunku jazdy szybko i sprawnie. Podziękowania, piwko się należy, chłopaki! itp. po czym podróż była kontynuowana. Dzielna Anna wróciła bez większych przygód po zmroku, całkiem zadowolona, bo sprzedała większość swoich wyrobów, nadały się na prezenty świąteczne.

Ot, takie cuda sprawia zwykła ludzka wspólnota.

3 komentarze:

  1. Dużo dobrych ludzi na waszej drodze życia wam życzę i opieki anielskiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zuch dziewczyny! W grupie siła.Jest napęd do następnych prac ceramicznych.

    OdpowiedzUsuń