Śnieg zeszedł już miejmy nadzieję ostatecznie. Wyjrzało słoneczko, zachęcając do podejmowania pierwszych aktywności na dworze. Na razie drobnych i krótkich, bo na przedwiośniu ciało jeszcze mdłe, człowiek musi się wdrożyć w fizyczne prace, nic na siłę.
Taki czas kusi zwierzęta. Koźlęta z ciekawością wychylają się na świat boży.
Zazdrosne oczy Feli i jej małej Bezy. Ona też tak chce!
Tym razem jednak wychodne miała Luba, z naczelnym kozłem gustownym Guciem i tegoroczną młódką, która już trzeci miesiąc zalicza.
Czyje to dzieci, przyznaję, nie rozpoznaję. Wszystkie podobne do siebie.
I jednakowo rozbrykane.
Fajny kolor już mają. Taki głęboki czekoladowy.
OdpowiedzUsuńRozbrykane... widzę że skaczą jak pchły:)
OdpowiedzUsuń