Dzisiejszy obiad:
ziemniaki z koprem, sadzone jajo, sałata z bundzem kozim, rzodkiewką i olejem
lnianym, popijane kefirem domowym. Na deser lody domowe na kozim mleku i
jogurcie domowym, truskawkowe. Oprócz odrobiny cukru wszystko wzięte z
gospodarstwa.
Lubię, gdy pytają mnie:
- Będę w sklepie. Coś może kupić?
A ja
odpowiadam: zapałki.
Albo: nic nie trzeba.
Wielki gąsior wina na kwiatach czarnego bzu już chodzi.
Tych lodów to by się chciało spróbować :)
OdpowiedzUsuńA winko z bzu...można zapytać jak Państwo robicie?
Mi w zeszłym roku nie wyszło :( ocet się zrobił ;) ale do rozrobienia z wodą po sianokosach jak najbardziej smakował ;) ale był apetyt na wino :)
Pozdrawiam
Co do octu z wina, trzeba uważać na poziom cukru. Za dużo - nie chodzi, za mało - gdy się drożdżom skończy pokarm zaczyna wychodzić ocet. Trzeba w odpowiednim momencie dosłodzić. Lecz nie robić tego ciągle, bo jest taki poziom przerobu alkoholu, gdy po prostu wino staje i zaczyna dojrzewać. Dosłodzenie na koniec, gdy ktoś lubi słodkie, też w pewnym sensie zabezpiecza przed niepożądaną przemianą. Poza tym nie może wejść w trakcie muszka octówka i gąsior musi być dobrze wydezynfekowany przed użyciem.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńSpróbuję i w tym roku zrobić :)
Może tym razem winko wyjdzie odpowiednie :)
U nas bzy teraz w pełni rozkwitu więc mam nadzieję zdążyć :)
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź :)
Jak dla mnie menu wykwintne niesamowicie no po prostu zazdroszczę.Gdybyż w jakiejś wegeknajpce podawali takie pyszności - tu mam na myśli sam pomysł na obiad.U mnie w tym roku jedynie rzodkiewka moja i truskawki i może koper za chwilkę.Ale nawet takie drobiazgi dają przyjemność.
OdpowiedzUsuńzapachnialo latem od tego obiadu :) mam nadzieje jeszcze w tym roku taki zjesc po przeprowadzce na wies, tyle ze z siadlym krowim mlekiem od sasiada, warzywka od tesciowej, a za rok juz na pewno z wlasnego ogrodu.
OdpowiedzUsuń