Trwają 32 i 35-stopniowe upały (w
słońcu temperatura po południu sięga 40 stopni), ze śladową
ilością zachmurzeń lub deszczyku. W Polsce zaś nawałnice, grad,
wichury i trąby powietrzne zrywające dachy i wyrywające drzewa z
korzeniami, podtopienia ulic i miast podczas ulew. Codziennie jest
cieplej w domu, bo rozgrzane noce nie dają dostatecznej ochłody w
mieszkaniu. Było 23, potem 24, dziś 25 stopni w kuchni. Czyli robi
się coraz nieznośniej.
Myję się w zimnej wodzie, bo nie chcę palić
pod płytą, aby nie dodawać temperatury. Gotuję na maszynce
elektrycznej. Pan z elektrowni zbadał niedawno licznik i stwierdził, że
mamy nawet lekką nadwyżkę w produkcji prądu z paneli słonecznych,
więc jest darmowy.
Kozy pasą się kilka godzin przed południem,
potem trochę na dołku w cieniu klonów i grabów, po czym lądują
w oborze na sianie i owsie do końca dnia. Nawet nie ma jakiejś zastraszającej
ilości owadów, jest trochę dokuczliwych gzów i krwiopijczych
much, ślepaków o wiele mniej niż zazwyczaj co roku i są dużo
mniejsze. Muchy mnożą się powoli, komary zanikły zupełnie. Ptaki
kryją się w cieniu i wychodzą dopiero późnym popołudniem,
zmęczone, z otwartymi dziobami i rozchylonymi skrzydłami dla
ochłody, choć zawsze mają świeżą zimną wodę w naczyniach w
różnych miejscach podwórza porozstawianą.
Ogórki plonują, Anna
zbiera po kilkanaście kilogramów co 2 dni. Wstaje wtedy o świcie i
pracuje pilnie, gdy jeszcze daje się wejść do tunelu. W większości
je sprzedajemy umówionym wcześniej klientom (można się umawiać
np. mejlowo – adres w profilu tego bloga - nawiasem mówiąc),
niekiedy z dowozem nawet, gdy blisko, świeże prosto z krzaka. Takie
najlepsze na przetwory. Nasze są niczym niepryskane, na naturalnym
nawozie i podlewane nagrzaną w zbiorniku wodą. Sama zrobiłam już
ponad 20 słoików krojonych ogórków w zalewie słodko-kwaśnej, 10 słoików marynowanych i
zakisiłam dwa 5-litrowe pojemniki. Pewnie będzie tego dużo więcej.
Spasteryzowane wylądowały szybko w chłodzie ziemianki i w
piwniczce domowej, aby nadmiernej fermentacji zapobiec. Wychodzą
twarde, chrupiące, jak trzeba, żadnych kapci.
Sery podpuszczkowe
płyną (właściwie rosną pod wpływem mnożących się drożdżowych
bakterii), jak zawsze, gdy robi się cieplej ponad 24 stopnie w
pomieszczeniu. Przeszłam więc na twarogi, zresztą idą dobrze, bo
młodzież ptasia sporo tego je, my także lubimy kluski leniwe albo
sernik, a poza tym kozy, jedząc mniej trawy dają mniej mleka, z
siana i owsa mleka nie ukręcisz. Choć dokarmiam je krojonymi
ogórkami dla orzeźwienia.
Sama ulubiłam sobie zjeść codziennie
mizerię ze świeżego ogórka ze śmietanką kozią i koperkiem,
zaprawianą cukrem i octem jabłkowym lub porzeczkowym. Albo kubek
zimnego domowego jogurtu z dodatkiem słodkiej porzeczkowej galaretki
albo innego dżemu z lat przeszłych.
Nastawione zostało wino na suszonych
kwiatach bzu.
I odkryłam w necie
almanach Nostradamusa, którego nie znam,
więc zabrałam się w wolnych chwilach do pracy translatorskiej.
Pozwala zapomnieć o upale. Do tego od czasu do czasu miewam webinary
astrologiczne, brać astrologów polskich i niepolskich uwielbia
wykładać i uczyć się nawzajem od siebie, ma też wielu
ciekawskich i chętnych do nauki czy rozważań słuchaczy. Jak ja,
nie przymierzając.
Małe gospodarstwo na pograniczu wschodnim, przyjazne środowisku i dobrym ludziom, wytrwałe. Na tym blogu można pobyć w nim i poznać jego życie, pracę, poczuć rytm czterech pór roku, a także trochę pofilozofować...
15 lipca 2021
Upalny surwiwal
Labels:
Astrologia,
Ekologia,
Kozy,
Kulinaria,
Ogłoszenia,
Ogród,
Ogrzewanie,
Owady,
Pogoda,
Ptaki,
Sery,
Zbiory,
Zwierzęta
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lato jak z jakiejs powiesci!
OdpowiedzUsuńDobrze, ze są takie bardzo bliskie natury miejsca. I szkoda, ze tak daleko od zachodniej Polski, bo na takie ogorki pisalabym się! Nawet na wyslane Inpostem. Pomyślności Dziewczęta!