30 lipca 2021

Sezon w pełni

Upały wracają, potem znów się cofają, czasem zwleka się powolna burza i rzęsiście leje, najczęściej nocą, od czego poranki są wilgotne i nierzadko całkiem rześkie, przez co daje się żyć, trwać. 

Tymczasem prace nabrały swojego tempa. Oprócz tych zwyczajnych codziennych (troska o zwierzęta). Dla mnie jest to przetwórstwo plonów, dla Anny dbałość o nie, pielęgnacja, podlewanie i zbieranie. Ogórki są na ukończeniu, ale jak dla mnie - końca nie widać. Choć ponoć tuż tuż. Powstało dużo kiszonych, konserwowych, sałatek w zalewie takiej i śmakiej, nawet tarte gotowce do zupy ogórkowej. Nie chce mi się liczyć słoików, pojemników i kilogramów, które na to poszły. W marynatach sprawdza się dwuletni ocet domowy z jabłek. Na bieżąco zjadają świeże ogóry - ptaki i kozy. Czasem ktoś kupi, ale jakoś nie mamy talentu do handlowania. Może za uczciwe jesteśmy? Jeśli ktoś spyta to raczej z ciekawości, aby pewnie sobie poplotkować w swojskim gronie, i tyle.

Jasnowidze wieszczą kryzys i głód, będzie jak znalazł w razie czego.

Z wolna zaczynają się pomidory. Kolejne wyzwanie, jeśli chodzi o przetwory. Zeszłoroczny zapas pomidorowego soku wyszedł dopiero niedawno, służąc mi wiernie prawie rok do zup, sosów i drinków. Tym razem pewnie będzie go więcej. Ale przetrwał dobrze i niewiele było ubytków, spowodowanych nieszczelnością butelki.

W gruncie cukinie nabrały rozmiarów i w dużej części zostały zerwane. Dynie ładnie przybierają od ciepła i deszczów, których jest w sam raz. W przeciwieństwie do tego, co wyprawia się na świecie.

Wczoraj przyrządziłam pierwsze leczo tegoroczne, z owej cukinii, pomidorów, cebuli i zeszłorocznej suszonej papryki i sosu paprykowego. Z dodatkiem kurek przyniesionych rano z lasu opodal.

2 komentarze:

  1. Ale to wszystko apetycznie brzmi!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę dużo siły na nadchodzące apogeum przetwórcze🍅 Mi to daje dużo radości, o zmęczeniu szybko zapominam🙂

    OdpowiedzUsuń