25 lipca 2018

Wianek

Po 10 dniach zdunienia po 12 godzin dziennie nowy piec kuchenny z okapem został ukończony szczęśliwie. Wczoraj było zwieńczenie. Prace trwały dłużej, bo trzeba wliczyć rozłożenie starej kuchni na części używalne, wyniesienie ich, sortowanie i czyszczenie materiału, potrzebne zakupy tego, co brakowało, wymianę pieca c.o. i konieczne naprawy całej instalacji, także hydrauliki. Wszystko ciągnęło się od początku lipca, w narastającym przyspieszeniu, aż do pojawienia się zduna. Który powoli, od podstaw i we własnym tempie rozpoczął lepienie ważnego domowego sprzętu, serca domu. Użyte zostały głównie stare przedwojenne kafle, 2 razy grubsze i cięższe od dzisiejszych dostępnych na rynku. Uzbierałyśmy je przez lata z rozbiórki starych pieców tutejszych i zakupu rozbiórkowych w sąsiedniej wsi kilka lat temu.
O 18.13 odbyło się pierwsze uroczyste odpalenie. Cug jest, cegiełka grzeje wodę jak trzeba, zamykane na szybry kanały zimowy i letni w ściance grzewczej działają. Dzisiaj szoruję nowy piec z gliny i postaram się go pokazać na zdjęciu. A może też historię jego powstawania. 
Powoli wracamy do rzeczywistości. Choć jeszcze zalega wykończenie głównego pokoju (podłoga), malowanie ścian, montaż mebli, sprzątanie i rzeczy remontowe będą się nadal ciągnąć, trudno określić jak długo, ale najbrudniejsza i najbardziej mozolna praca została skończona.

2 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę,że już macie nowy ze starego pięć.
    Bardzo proszę jak będziesz miała czas opowiedzieć historię jego powstawania.
    Ja już też zrobiłam cukinię wg.Twojego przepisu,bo w tamtym roku tak się nią zachwiciłam, że w tym postanowiłam zrobić więcej i łapnąć jak jest tania.
    Pozdrawiam Noneczka

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuję pieca.Mój dziadek był zdunem i stawiał piece ludziom z całej okolicy.

    OdpowiedzUsuń