Zwykły obiad polskiego małorolnika, któremu się
chce. Sobie, rodzinie, bo innym przecież prawem zabronione. Tydzień trwa w pełni.
Słuchajta, mieszczuchy. Wczorajsze menu: kluski ziemniaczane kładzione z wody, żeberka koźlęce
macerowane w miodzie w sosie warzywnym, surówka z rzepy i domowego majonezu.
Tylko mąka gryczana tutaj pochodzi ze sklepu. No, i sól i pieprz.
Chcecie wiedzieć co było na śniadanie? Ano jajo sadzone, od zielonej nóżki, jak najbardziej prywatnej, na cebulce.
Na kolację ser kozi się uśmiecha. I winko własnej roboty.
Chcecie wiedzieć co było na śniadanie? Ano jajo sadzone, od zielonej nóżki, jak najbardziej prywatnej, na cebulce.
Na kolację ser kozi się uśmiecha. I winko własnej roboty.
Dzisiaj: rosół na gęsim korpusie z dodatkiem podrobów z makaronem własnej roboty (ja bezglutenowy muszę więc z mąki ryżowej i gryczanej), na jajach od naszych kur.
I tak coś ciekawego co dzień. Wyobrażacie to sobie? Fajne. I nawet wywalanie gnoju dwa razy do roku i sianokosy mi niestraszne. Za codzienne to.
I tak coś ciekawego co dzień. Wyobrażacie to sobie? Fajne. I nawet wywalanie gnoju dwa razy do roku i sianokosy mi niestraszne. Za codzienne to.
Mieszczuchy, nie pojmą życia na wsi. W końcu jajka i mleko są z ... Biedronki :)))
OdpowiedzUsuńA menu w moim guście - pychota:)
Mam wielką prośbę - w sprawie przygotowania koźliny, pozwolę sobie w tej kwestii skrobnąć maila:)
pozdrawiam beata
Witaj Ewo :) chciałam skrobnąć maila, ale mój laptop nie chce wpuścić mnie na pocztę przez Twój profil :( czy mogłabyś podać mi swój adres, będę baardzo wdzięczna, bo mam kilka ważnych pytań, a nie chce tutaj skrobać na Twoim blogu:)
OdpowiedzUsuńbeata
Niezmiennie: ewasey@go2.pl
OdpowiedzUsuń