12 listopada 2013

Gnojny dzionek

Rozpoczął się tydzień gnojny. Wyczyszczeniem boksu Feli i Meli. Zwiozłam urobek na kupę za domem przy drodze, skąd - jak dobrze pójdzie to jeszcze tej jesieni, jeśli nie, to wiosną - zostanie zabrany naszym wozem drabiniastym na miejsce nowo-powstającego ogrodu permakulturowego, na dawnym nieużytku pod brzezinowym laskiem. Trzeba będzie mu jakąś zgrabną nazwę wymyślić, aby nią operować na co dzień. A tak, to w ogóle nasz wóz dostał nowe dębowe kłonice, zrobione przez innego stolarza, niż ten, który przyrzekł je zrobić i nawet wziął już za to pieniądze. Potrzeba jeszcze nowych drabinek, bo na razie starymi, sypiącymi się operujemy. Ale to już drobiazg, doprawdy.
Robi się poniekąd chłodniej w ciągu dnia, ale nie ma jeszcze nocnych przymrozków, co sprawia, że drób jest bardzo zadowolony i wciąż szczęśliwie żeruje na polu i w lesie. Po południu palę w ścianowym, ale w ciągu dnia nie zawsze pod płytą. Nie chce mi się męczyć z mokrym chrustem, pali się kiepsko i wszystko gotuje się dwa razy dłużej, niż na gazie. Tym niemniej zawsze to robię, gdy warzę twaróg w kamionce na płycie. I wtedy urządzamy sobie prysznic, bo inaczej woda jest zimna. Trudno, w zimny czas zawsze człowiekowi cieplej jest, gdy rzadziej się myje, he.
Wieczorami zaś, długimi, listopadowymi, zaczynającymi się już o 16, szlifuję tłumaczenia, zabieram się do kolejnego, zerkam co na świecie czy np. w Warszawie poprzez fejsbóka, i oglądamy jakieś filmy, w rodzaju "Wojny światów" czyli inwazji zombie na Ziemię, albo płaczliwe romanse lub obyczajowe. Oczy się mrużą już o 19, mrużą, mrużą, dlatego o 20 najczęściej już leżę w objęciach Morfeusza, a raczej Kici i Kluseczki..

2 komentarze:

  1. To wspaniały chwila w roku takie wywalanie obornika, chociaż przez wielu uważane za obrzydliwe. Obieg materii dokonuje się na naszych oczach no i ta nadzieja na przyszłe plony.
    To dobrze, że dni są coraz krótsze, bo to naturalny czas na odpoczynek dla ludzi i przyrody i .....aby do wiosny. Dziś było tak słonecznie i wiosennie momentami......

    OdpowiedzUsuń
  2. A my tu mamy raz zimno, raz znośnie, wykończyć się idzie taką hustawką, w dodatku niedługo błoto chyba do kolan będzie... eeech oby do wiosny!

    OdpowiedzUsuń