7 listopada 2013

Koszty drewna i ogrzewania na zimę

Rano wyjrzało słońce i dzień okazał się w miarę pogodny. Anna wstała skoro świt i pojechała uiścić opłatę za drewno w leśnictwie. Według pomiarów wyszło 2,66 m3 za 66 złotych. Nasza podwoda (jak mawiają w Piotrkowskiem) zgłosiła się sama przed południem. Udało się zgarnąć Kościka do pomocy i przez 3 godziny zostały zwiezione 3 fury drewna na podwórko. Oto pierwsza z nich.


Podliczyłam na koniec. Razem z zapłatą dla pomocnika przy pracy wszelkie koszty gotówkowe wyniosły nas 366 złotych, czyli 122 złote za furę. Przeciętnie w naszym rejonie taka fura średniego energetycznie drewna (sosna, brzoza, świerk, olszyna) z przywozem i rozładowaniem kosztuje 500 złotych. Zarobiłyśmy ponad tysiąc sto złotych na całości. To cieszy.
Gdyby, oczywiście nie trzeba było wynajmować pomocnika cała sprawa ze zwózką zmieściłaby się w granicach 210 złotych. A gdyby był własny traktor z wozem, skończyłoby się tylko na zapłacie leśnictwu.
Największa część tej zwózki to świerkowe żerdzie, przeznaczone na ogrodzenie (ich koszt, kupowanych pojedynczo za sztukę byłby bardzo duży), reszta pójdzie w przyszłym roku, po przeschnięciu do porżnięcia i na opał. Podobna ilość zwiezionego dzisiaj drewna w całości, przeznaczona na sam opał starczyłaby nam na dużą część zimy, albo jedną słabą zimę "ostrożnie paloną".
Licząc szczodrą ręką w cenie dla leniwego mieszczucha jednej fury 500 złotych można zmieścić całe swoje zapotrzebowanie na zimę, czyli pozyskać ok. 4-5 m3 drewna. Do ogrzania oszczędnościowo zbudowanej chaty. Leniwcy zapłacą ok. 2 tysięcy z hakiem.
A teraz przeliczcie. Ile potrzeba ton węgla i miału na ogrzanie jednorodzinnego domu przez zimę i ile to kosztuje? I porównajcie z naszym "chłopskim" rozwiązaniem, możliwym do zastosowania na Podlasiu, lub w jakimkolwiek rejonie leśnym w Polsce.

26 komentarzy:

  1. Nie ma to jak kunia mieć ;-))) Albo i kilka kuniów ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty też będziesz drewnem opalać?

      Usuń
    2. Odpowiem za Kamphorę. Na Podlasiu to norma, a w jej wypadku norma norm. ;-) Węglem pali się tu tylko w budynkach użyteczności publicznej, szkołach, sklepach, rzadziej w dużych domach mieszkalnych (tu pół na pół z drewnem). ES

      Usuń
    3. a u nas na Dolnym Śląsku kto może ten pali gazem, sam opalam gazem budynek firmowy

      dużo ludzi dogrzewa się kominkami, np. mój Ojciec, ale podstawa to gaz

      na szczęście klimat na tyle cieplejszy (wyrażnie cieplejszy niż na wschodzie i północy) że ma to sens

      Usuń
    4. Mam znajomych, którzy opalają dom gazem. Wygodne. Ale płacą sporo, bez porównania z naszym osiągiem. ;-)

      Usuń
    5. ale jeśli kupisz drewno na wygodnego mieszczucha - to zaplacisz tyle, że i ten gaz staje się nie taki straszny

      oczywiście wasz sposób to jest dopiero oszczędność

      Usuń
    6. To nie nasz sposób, a stary sprawdzony chłopski, tutejszy. ;-)

      Usuń
  2. a u mnie w tym roku już kubik drewna wypalony i jeszcze z jeden pójdzie plus około 4 tony węgla i z 600 zł za prąd i ciepło nie będzie wszędzie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie proste te żerdzie! U nas drzewa jakieś krzywsze rosną, naprawdę. Może dlatego, że to już tereny podgórskie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie wiem. To świerk, więc prosty raczej. Sosny bywają pogięte i inne rodzaje.

      Usuń
  4. Kochana, oprócz lasu blisko trzeba mieć jeszcze zdrowie i siły by podołać takiej pracy jak Ty i Anna. Podziwiam i gratuluję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo liczną rodzinę. Co jest tradycyjnym sposobem na przetrwanie biedy.

      Usuń
  5. fajny patent i w ogole moj temat, będę musiał napisać o tych kosztach drewna, a sam post czym prędzej podlinkowuję na moim google plusie :)

    musze też to ojcu przekazać, bo chyba przepłaca trochę za drewno

    R-O

    OdpowiedzUsuń
  6. Myśmy na początku naszego bycia na Podlasiu podobnie las obrabiali... A kiedy siły nie stało, to kupujemy odpady z tartaku, ale nie byle jakie odpady, tylko dębowe. Kawałki desek różnej wielkości, na ogół niezbyt wielkie. !0 do 12 kubików z dowozem na miejsce kosztuje nas ok.1000 zł., a;le wystarcza na półtorej zimy, czasem na dwie.Wiadomo - dąb. A chałupa wielka i mało ocieplona. Czyli płacę ok. 500 zł za ogrzanie blisko 150 m. kw. + gałęzie z naszych drzew. Mniej, niż moja matka za ogrzanie kawalerki w bloku....

    OdpowiedzUsuń
  7. No, tak, to sa koszty pozyskania drewna poza własnym gospodarstwem. My mamy własny lasek samosiejek i nawet brzezinkę, trochę wielkich drzew, z których osypują się po zimie konary i które trzeba przeczyszczać, i to mi służy latem do palenia pod płytą i do grzania wody w bojlerze. Nieraz biegnę z węglarką do lasu i przynoszę chrust, żeby szybciej coś zagotować. Albo nieco szyszek na rozpałkę... Tartak też jest dobrym rozwiązaniem, ale trzeba go mieć pod bokiem... ;-)
    Swoją drogą jest to także patent na zarabianie i sporo ludzi tym się u nas trudni w lesie. Pozyskują działki z lasu, gromadzą drewno i sprzedają klientom. Można sobie policzyć ile można zarobić. Wprawionemu mężczyźnie takie czyszczenie zajmuje kilka dni, do tygodnia. ES

    OdpowiedzUsuń
  8. Pokazał się filmik z Akademii Bosej Stopy, tak mn. w. od 43 minuty mowa jest o oszczędnościach opałowych. Adres: http://www.youtube.com/watch?v=FjqYjNrQUrQ&feature=c4-overview&list=UUqCGGi7HtqbaTh5iLSwXjCw
    No, więc my potrafimy spalić przez zimę 5 m3 przy ogrzewaniu 72 m2 powierzchni domu dwoma piecami, c.o. i ścianowym, i mieć przy tym cały czas ciepłą wodę w kranie gratis. To chyba dobry wynik. Cena powyższa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za informacje, przyda mi się do opracowania postu

      Usuń
    2. już napisałem, temat będę kontynował m. innymi o samodzielną produkcję brykietów z biomasy czy makulatury w kolejnych postach (bardzo tanie rozwiązanie)

      Usuń
  9. O cenach drewna w mieście lepiej nie mówić, węgiel w cenach paserskich, gaz drogi. Człowiek cierpnie na myśl ile trzeba pieniędzy przez komin przepuścić...
    pozdrawiam i gratuluję tak sympatycznych wyników finansowych.

    OdpowiedzUsuń
  10. u mnie za metr płaci się 120 zł a za gałęziówkę 60 zł za metr..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiego rodzaju drewna? Bo jest między nimi spora różnica, jeśli idzie o wartość ogrzewania.

      Usuń
    2. Mn.w. w takich cenach kupiłyśmy jeden raz na pierwszą naszą zimę na Podlasiu drewno w leśnictwie. Bodajże dochodził do tego jeszcze przywóz, płacony traktorzyście i rozładowanie. Potem jeszcze trzeba było to porżnąć. Zapytany przez nas jeden człowiek zażyczył sobie za to 6oo złotych! Hehe, czym prędzej kupiłyśmy w markecie elektryczną piłę za 300 złotych i Anna sama to zrobiła. Piła działa do dzisiaj bezawaryjnie. Następnym razem byłyśmy już bardziej świadome warunków i zwyczajów i gałęziówkę same pozyskiwałyśmy.

      Usuń
  11. W mojej cenie mam dąb pocięty na kawałki, małe, wielkości pięści i większe i przywóz. Tylko niektóre trzeba przecinać, dosłownie kilka. W tej cenie, którą podaje "Moje Marzenia", to jest tzw.papierówka, jeśli ma się dobre układy z leśniczym, to można kupić "opałówkę" czyli drzewa wypróchniałe albo krzywe, sporo taniej. Ale i tak dochodzi transport i cięcie, to już wolę nasz układ.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja w 90% pale węglem, a drzewo to tylko dodatek, głównie ze względu na kalorycznośc, ale 99,9% mieszkańców tej samej wsi pali drewnem. Jedynie co ze swojej strony mogę dodać że cena brzozy i dębu jest bardzo zbliżona, natomiast ja nie mam czasu na zbieranie gałęziówki plus jest taki że mogę coś tam odliczyć, ale to samo drewno w kwietniu jest dużo tańsze niż w lecie. Brzozę można było kupić o ile pamiętam za 80zł a w lecie już po około 130 zł za metr., ale nie porównywalnie więcej ciepła daje oczywiści dębina. Natomiast do kominków mogę polecić brykiet, w zimie podczas palenia wydziela delikatny zapach siana :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wolę palic drewnem niz węglem. Nie brudzi i powoduje konieczna aktyenosc w domu.

    OdpowiedzUsuń