31 grudnia 2025

Szczęść Boże i Do siego roku!


I po świętach wyszło ostre słońce i spadł śnieg. Mróz zmienny. Było już pewnej nocy mniej niż piętnaście stopni, na dzisiejszą zaś zapowiadają ponad dziesięć na minusie. Obserwuję przez okno chmary sikorek zlatujących się do karmnika zawieszonego na tarasie, który codziennie uzupełniamy. Prócz nich pojawia się codziennie mały dzięciołek z czerwoną czapeczką, którego stukanie zawsze słyszę podczas spaceru tuż za domem, podkradają spore porcje jedzenia również dwie duże rude sójki.

O ile dzięciołek żywi się zgodnie wraz z sikorkami, to ta chmara drobiazgu odfruwa z respektem przy pojawieniu się sójek, które są w ciepłym sezonie drapieżne wobec ich jajek i piskląt. Przeczekują obsiadłszy krzaczki i płot obok, po czym znów się zlatują, żerując każda po kolei, w całkowitej zgodzie ze sobą. Dziennie bywa ich pewnie więcej niż kilkanaście, kilkadziesiąt, poruszają się bowiem rodzinnymi gromadkami. Odróżniam rodziców od zeszłorocznej młodzieży, która jest drobniejsza od starszyzny.
Znają doskonale moje zwyczaje i porę, gdy rano przynoszę im w miseczce smakołyki (twaróg, smalec, siemię), i dorzucam kulki z ziarnem do wiszącego karmnika, mniej się boją i ćwierkają z dala, zwołując siebie nawzajem. "Już, już jest!". Pozdrawiam je serdecznie: „Szczęść Boże, ptaszęta, miejcie się dobrze i mnie szczęście przynoście!” A one w dzień przelatując nad obejściem głośno zagajają same rozmowę: „Ćwir ćwir ćwir, jak się masz? Wszystko dobrze?” „Do siego roku!” - odćwierkuję po swojemu, co one nauczyły się uprzejmie rozumieć jako moją ich para-mowę.

I tego także Czytelnikom tego bloga z serca życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz