20 kwietnia 2013

Odkrycie o świcie

Wstajesz rano i dopiero odkrywasz co będziesz robić. Jaką pracę wykonywać.
Wstało się nam dziś obu o piątej rano, zadziwiające (zwłaszcza dla mnie!). Anna napaliła pod kuchnią, ugotowała sobie płatki owsiane i kawę, i wodę w czajniku. Zrobiło się przyjemnie ciepło w to chłodne nocami przedwiośnie. Wczorajszy deszcz nieco oziębił bowiem ziemię i atmosferę, acz z najważniejszej strony był konieczny dla naszego wysuszonego już poletka i sadu.
I po śniadanku skończyłyśmy układanie paneli, ostatni rządek, starczyło (czego do końca pewna nie byłam).
A potem wystartowałyśmy bohatersko z widłami i taczką do gnoju. Sprawa jest pilna, nie da się ukryć.
Anna zrywała złoty parkiet w boksie Misi, a ja woziłam urobek do ogródka i na kupę kompostową co słabiej przerobione fragmenty. Przez kilka ładnych, pracowitych godzin. Ciesząc się, że właśnie przechodzę coroczne odczulanie na pyłki, które skutecznością dorównuje homeopatycznemu lekarstwu, które wcześniej zażywałam z wieloletnim pozytywnym skutkiem.
W tym czasie obserwowałam życie na wiosce (a toczyło się wyjątkowo aktywnie, bo przy sobocie o wiośnie ludzie wylegli, przyjeżdżali i wyjeżdżali), pożycie naszego drobiu (zwłaszcza gulgułów i perliczek, najbardziej hałaśliwych z towarzystwa) oraz przyrodę. Na ten przykład w pewnej chwili przeleciały nad nami nawołując się głośno dwa żurawie, okrążywszy wcześniej pole.
- Ktoś się pojawi z drogi? - wywróżyłam, czy tylko zapytałam los.
Nie trzeba było długo czekać. Pojawił się właściciel zwolnionej zimą chaty na naszej wiosce. Z prośbą o pomoc w daniu ogłoszenia o sprzedaży siedliska. Tym samym czynię tu pierwszy wstępny sygnał, że takowe jest gotowe przejść w dobre ręce. Stara chata na 70-arowej działce siedliskowej, blisko naszej Góry, na Manchatanie. Po sąsiedzku. Cena przystępna.
Kiedy zrobimy ogłoszenie ze zdjęciami i kontaktem do obecnych właścicieli dam znać na blogu.

Po czym gnój szczęśliwie wydobyłyśmy na powierzchnię, a ja po szybkim obiedzie (ostatnia porcja bigosu) padłam na łóżko i zasnęłam jak dziecko na całą godzinę.
Nie ma to jak wstawać o świcie, hehe.

9 komentarzy:

  1. No i proszę. A ja o chatę pytałam niedawno... Widać palec Boży!

    OdpowiedzUsuń
  2. osobiście niemalże każdego dnia wstaję o 5 rano chociaż wcale nie muszę... po prostu tak mam...
    siedlisko na pewno w ładnym otoczeniu ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu w ładnym, bo zdaje się że to to samo siedlisko, którym ja się interesowałam już w zeszłe lato ;)

      Usuń
    2. Nasza wioseczka jest przyjemna, rozrzucona, żadna szeregówka. Działka graniczy z Górą i lasem z jednej strony, prowadzą do niej dwie drogi, jest zaniedbana, zamieszkiwał ją samotny mężczyzna, ale wszystko jest do ogarnięcia. Miejsce pod ogród bardzo ładne. Kilka drzew owocowych, winorośl, jakieś krzewy czarnego bzu. Nasze kozy bardzo lubią się tam paść, bo mają pozwolenie właścicieli na przystrzyganie trawy. ;-)

      Usuń
    3. domyślam się ( chyba ) o jaką wioseczkę mniej więcej chodzi ...
      w tamtych okolicach wszystkie siedliska są w pięknych miejscach...
      w sumie co tu dużo mówić ... jak się ma dwie ręce zdrowe i trochę chęci to wszystko jest w zasięgu spełnienia marzeń !
      kurcze... a ja nie mam czarnego bzu...
      chyba muszę gdzieś go sobie wykopać

      Usuń
  3. Ech, marzenie... przenieść się na wioskę... tylko czy - ja, zmarzluch okrutny - dałabym radę wytrzymać te długie, wschodnie zimy i krótkie lato? A - najważniejsze - skąd na to wziąć pieniądze? ;(
    A co do porannego wstawania... piąta rano, to jeszcze dla mnie za wcześnie, bo nawet moje kolorowe stadko dziobów nie otwiera wtedy, śpiąc sobie smacznie. Jeszcze nie. Ale wszak dni są coraz dłuższe, świt przychodzi coraz wcześniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj,
    takie opowieści, jakie zamieszczasz na swoim blogu, to ja mogę łyżkami jeść:) Piękne, fascynujące, budujące...
    Wspomniałaś o jakimś leku homeopatycznym . Moja córka od lat cierpi na alergię na pyłki, i znowu się zaczął ten koszmar...Bardzo Cię prosze, podaj mi nazwę tego leku.
    I następne pytanie: bardzo jestem zainteresowana, jakie ksiażki napisałaś? Z jakiej dziedziny, gdzie je można dostać?
    JPozdrawiam serdecznie . Livia

    OdpowiedzUsuń
  5. Lekarstwo nazywa się Pollen 9 lub 15 (brałam co akurat było, 15 jest silniejsze). Firmy Boiron. Po 5 granulek pod język na czczo rano po obudzeniu. Pierwszy posiłek dobrze zjeść jakieś pół godziny później. Nie można przerwać brania, bo każda przerwa, na jeden dzień sprawia, że trzeba serię powtarzać. Homeopatia działa tak, że lek kumuluje się w pamięci organizmu. Teraz, przed kwitnieniem jest najlepszy czas na odczulenie się. Mnie pomógł miesiąc brania. Można wrócić do leku w razie, gdyby alergia jeszcze dokuczała. I wracać co roku na przedwiośniu. Mnie starczyło dwa sezony brać, choć bywało, że były pogorszenia, więc nosiłam ze sobą buteleczkę jeszcze dość długo. Teraz już praktycznie nie mam alergii, poza kichaniem przy sianokosach, które przechodzi w godzinę. Odczulam się podczas wydobywania gnoju. ;-) Polecam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki stokrotne, Ewo!
      Na razie u nas na siedlisku nie ma zwierząt, to i gnoju takoż, ale może uda się zakupić nawóz koński z pobliskiej "Kucykolandii".
      Livia

      Usuń