I stało się. Oczekiwane nieoczekiwane, nagle.
Anna raniutko pojechała na targ, a tam wraz z zakupem kaczuszek (kolejna partia naszych karmicielek na ten rok) i paszy, porozmawiała z tym i owym, i przyjechała z nową starą koncepcją uprawy naszego pola. Podzwoniła i wszystko złożyło się do kupy. Tylko trzeba było jeszcze do Bielska pojechać po owies z wyką na siew.
Po południu przyjechał Miećka swoim wielkim traktorem i skultywował i zbronował agregatem to nasze nieszczęsne pole. Na którym nieco wcześniej ręcznie z woza drabiniastego żem gnój rozrzucała widłami. Potem podjechała jego żona mniejszym sprzętem ciągnącym rozsławiony ostatnio przez pana Jacka przyrząd siewny "Kos". I Miecia posiał nim nasze włości wszerz i wzdłuż. Pięknym ekologicznym ziarnem wraz z równie ekologiczną wyką. I towarzyszył mu wioskowy bocian, idący za traktorem świeżo poruszoną ziemią.
Wpadł też sąsiad z Polesia wioskę dalej, i pomógł worki trzymać przy mieszaniu ziarna czystego z tym wymieszanym z wyką i załadować raz Kosa zawartością owych worków. Potem odjechał na rowerze z białym wilczurem polarnym biegnącym obok, aby zdążyć przed wieczorem do domu.
I tak to się nam plecie.
Nie opowiem już o pewnym przedziwnym telefonie z ogłoszenia od pewnego starszego pana, rozpytującego o sens swej koncepcji (iście doktorowsko-doolitle`wskiej) na życie na podlaskiej wsi, na którą zjechał po 40 latach pobytu za granicą.
Ech, cuda się dzieją, cuda!
cuda powiadasz ... nieodzowny element Podlasia - tak myślę ...
OdpowiedzUsuńDzieje się po prostu DZIEJE... i to jest ta magia,magia życia :)
OdpowiedzUsuńOwies z wyką? Znaczy się to jakoś ta wyka chroni owies przed chorobami, szkodnikami i innymi problemami? Przepraszam, ze zadaje durne pytania, ale na roli, to ja zupełnie się nie znam. Zwłaszcza na ekologicznej.
OdpowiedzUsuńA miło, że się dobre dzieje, nawet, jak zaskakuje :)