Podobno wszędzie odwilż. A na Podlasiu zamiecie i zawieje (zawsze zastanawia mnie to powiedzenie meteorologiczne) śnieżne, śnieg padał całą noc i cały poranek. Przekopujemy się przez rosnące zaspy, palimy, zimujemy. Chleb z pieca, ciasteczka własnej roboty, gotuję zimowe, czyli rozgrzewające zupy, a to grochówka na wędzonej kości, a to krupnik, a to żur z kiełbasą, a to kapuśniak czy cebulowa. Lub dla odmiany babka ziemniaczana ze skwarkami boczku. Przydaje się też domowe winko, które już interesującej mocy nabrało...
Internet jest ciekawą rozrywką w taki czas, oglądanie filmów, wieści fejsbókowe od znajomych, też zakopanych gdzieś na północnym Podlasiu i przerażonych rozmiarem zasp i puściejącą w oczach śpiżarnią. Pierwsza zima dla mieszczucha bywa szokiem.
Nas też kiedyś Podlasie przywitało, w chatce na Dąbrowie, 35-stopniowym mrozem przez prawie 2 tygodnie i 3-dobową awarią prądu.
Odezwał się też sąsiad zza lasu, który jak się okazuje do rodziny wyjechał na święta, więc trochę mi ulżyło.
Awaria prądu w taki czas zdarzyć zawsze się może. Dlatego i na taką ewentualność trzeba być zawczasu przygotowanym. Na wieczory przy świecy spędzane, bez internetu, filmów, radia. Zimą nie problem jest wystawić zapasy lodówkowe na zewnątrz, napalić w piecu i przy świecy robić na drutach lub cerować skarpetki, albo dla rozrywki czytać na głos jakąś powieść z biblioteki na wszelki wypadek wcześniej wypożyczoną.
Wystawiłam kiedyś na zewnątrz, na stół tarasowy, zapasy w koszyku, chyba lis się do nich dobrał, zostawił wylizany papierek z masła, torebeczkę przypraw do zupki chińskiej, parówki poszły z osłonkami ... czytałam przy świecach w sobotę, bo nam wyłączyli prąd, ale chyba szkoda oczu, lepiej posłuchać, jak wiatr wyje w kominie; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNigdy na stałe na prawdziwej wsi nie mieszkałam ale moi rodzice mieli przez kilka lat dom w górach to wiem co to zima na wsi.Też po kilka dni nie było światła a czasem wieś była po prostu odcięta od świata i chleb zrzucali w workach z helikopterów.Mama nauczyła się piec chleb i bułki,stwardniała i nauczyła się prawdziwego życia.Do tej pory te czasy wspomina i za największy błąd w życiu uznała,że dom sprzedała.Mnie zaszczepiła miłość do wsi i tęsknotę.
OdpowiedzUsuńTeż pamiętam takie chwilez dzieciństwa. Uwielbiałam. Wyjący wiatr, biało za oknem i zero prądu. Czytałam przy latarce i w zapasie miałam baterie do radia ( polecam:)..Ale najgorsze musi być odcięcie od internetu ... Koszmar :)))
OdpowiedzUsuń