5 sierpnia 2013

Tydzień towarzyski

Działo się nieco w minionym tygodniu, głównie towarzysko, stąd cisza na blogu. Teraz daję skróconą relację.
Najpierw, w poniedziałek Anna pojechała do Bielska po odbiór psa. Przywiozła czarnego szczeniaczka, suczkę, którą ktoś podrzucił w Białymstoku dobrej osobie i ta dała ogłoszenie w internecie. Wpadłyśmy na nie w poszukiwaniu następczyni dla znowu kontuzjowanej Koli, i w ten sposób Laba (Labunia, Labuszka, Labcia) znalazła się u nas.



Zabawny z niej piesek i inteligentny. Szybko łapie nauki, z naszej strony i ze strony Koli, kotów, kóz i drobiu.
Następnie wpadła do nas nasza przyjaciółka ze stolicy, Niejaka. W zamian za pobyt nauczyła Anię robić mydło. Przywiozła wszystkie potrzebne akcesoria, a Anna wyciągnęła z zamrażarki przechowywaną na tę chwilę siarę, udojoną z Felicji (to ten żółty - naturalnie - płyn w pojemniku)..


Przyrządzoną starannie miksturę, wydzielającą hm, mocny nawozowy odór przelała do formy.


I wygładziła. Opatulone ciepłym chodnikiem przetrwało noc w chatce i przegryzło się.


Wyjęte z formy i pokrojone na drugi dzień dojrzewa teraz w kredensie. Pachnie bardzo przyjemnie łagodnym mlecznym zapachem.
W dniu wyjazdu Niejakiej przyjechała w odwiedziny moja rodzinka. Wreszcie! Oto jej cząstka, przy pracy. Paulinka i Marceli, moje siostrzeństwo, u krosien w chatce dziadka. Juniorowi bardzo się spodobało tkanie, podobnie zresztą jak i lepienie z gliny, choć do tej pory zarzekał się, że zostanie sławnym kucharzem. I nawet udzielał się mocno w domu przy robieniu ciast i napojów.


W sobotę odbyła się także w chatce dziadka kolejna edycja Szkoły Ginących Rzemiosł, przyjechały na rowerach panie i dzieci z Czeremchy, było tkanie i cięcie szmatek na odpowiednie paseczki. Oraz oglądanie zwierząt, oczywiście.
Wieczorem trafiliśmy jeszcze całą ekipą rodzinną do Mielnika na "Dialogi Muzyczne nad Bugiem", akurat na koncert Czeremszyny.
W niedzielę goście wyjechali. A dzisiaj leje, zatem zwierzaki pod dachem, można jeździć i zająć się handlem oraz niezbędnymi zakupami.

4 komentarze:

  1. Mydła od podstaw nie robiłam jeszcze ale robiłam takie z ziołami i olejkami z białego jelenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie właśnie zaczęło też lać wściekle... A o robieniu mydła mam chyba 5 czy 6 książek ale sie jeszcze nie zabrałam, nie mam czasu he he

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna suczka, tfu, tfu, niech się dobrze chowa.... :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Korci mnie od dawna robienie takiego prawdziwego mydła wedle starych receptur, bo mój organizm się już mocno buntuje przeciw całej chemii serwowanej we wszystkim wokół. Problem tylko w zdobyciu siary...
    A psina wygląda niesamowicie inteligentnie. Chyba będzie dość dużym psem? Takim pokroju co najmniej owczarka niemieckiego?
    Coraz bardziej zazdroszczę Wam gospodarstwa, które daje tyle możliwości!

    OdpowiedzUsuń