I po żniwach. Nie obyło się bez napięć, które trwały trzy dni. Aby jednak zdążyć przed zapowiadanym deszczem i zmianą pogody na chłodniejszą.
Dwaj wioskowi kombajniści zrezygnowali z pracy u nas, z sobie tylko znanych względów, gdyż żadnego wytłumaczenia, ani nawet konkretnej odpowiedzi na nie, nie usłyszałyśmy. Ot, iście po podlasku. Zamówiony trzeci, z sąsiedniej wioski orzekł: "Łoj, trzeba było od razu mówić, już dawno bym skosił"... lecz ledwie to wyrzekł i umówił z nami na 8 rano, zapadła cisza. Okazało się, że pojawiła się nagle awaria w kombajnie. Szczęściem trafiło na złotą rączkę. Naprawa, przy pomocy rodziny trwała do popołudnia. Gdy już nad nami zgromadziły się spore chmury i wiatr zawiał, zwiastując niespodzianki pogodowe, nadjechała w końcu machina żniwna.
Udało się skosić i wysypać ziarno na płachtę, a częściowo do worków wręcz w ostatniej chwili. Ledwie kombajn odjechał z nieba spadł lekki deszczyk. Zdążyłyśmy resztę ziarna nakryć, a potem przesypać do worków i wypakować je w stodółce. Nasze pole jednak nas zaskoczyło. Owies wyglądał naprawdę marniutko, był rzadko posiany, niski, wyka słabo wzeszła, ale i tak - mimo, że spora część była wyjedzona przez kozy uciekające z zagrody w sadzie, trochę z tyłu dziki poryły, trochę drób zebral - w efekcie dało tonę ziarna. Czyli tyle, co zazwyczaj.
Poza tym przetwory. Dżemy porzeczkowe i wino z czarnej porzeczki plus kilka soków z tejże zrobione, nalewka nastawiona, ogórki w kilku postaciach wylądowały w licznych słoikach. Także dwa gary sosu chińskiego w dwóch postaciach (zamrażanej i słoikowej, konserwowanej octem jabłkowym) upakowane, oj, zasmakował nam. Teraz czekają na mnie jeszcze koncentraty pomidorowe i leczo, bo dojrzewają pomidory w folii, a w warzywniku cukinie i dynie różnego gatunku. Mrożę je. Zeszłoroczne zjedliśmy z Radem całkiem niedawno.
Pogoda po żniwach momentalnie siadła i stała się osienna. Prawosławni mówią: "Anna - osienna panna". Znam to zjawisko od zawsze. Pola pełne zboża zdaje się generują stałą wysoką temperaturę, która po ich ścięciu momentalnie znika i przychodzi ochłodzenie. Myszy schodzą się z pól do domów. Dziś w nocy coś chrobotało w kuchni. Trzeba trutkę wysypać, żeby nie zdążyły się rozmnożyć. I okna zamykać na noc.
U mnie myszy też już wróciły ale ja trutki nie rozkładam ze względu na koty bo zjedzenie zatrutej myszy kończy się dla kota śmiercią w cierpieniu...Szkoda...
OdpowiedzUsuńŻniwa. Wspaniały czas. Dostatku i wszelkich pożytków. Fajnie, że mimo trudności zboże zebrane. Pewnie jak u wszystkich, gdyby pogoda bardziej sprzyjała byłoby go więcej i lepszego. Moje myszy są opędzane przez koty sąsiadów bo własnego mieć jakoś nie chcę(nigdy nie przepadałem za kotami, choć doceniam ich służebną i pożyteczną rolę w obejściu). U mnie też półki spiżarni zapełniają się owocowymi przetworami i słoikami - sezon ogórkowy w pełni a po ostatnim deszczu jest szansa na jego przedłużenie. Młode kury codziennie zwiększają ilość znoszonych jaj i stają się powoli najbardziej dochodową częścią gospodarstwa, stare powoli będą musiały ustępować, kończąc swój pożyteczny żywot w zamrażarce. Teraz przyjdzie kolej na maliny i paprykę a może później na inne jeszcze warzywa, które mam nadzieję nadrobią okres suszy.
OdpowiedzUsuń..a u nas(podkarpacie)żniwa 3 tyg.temu były..a za 2 tyg.już na wykopki się zbieramy...na szczęście myszy jeszcze się nie zadomowiły ale i kotów nie brakuje;)
OdpowiedzUsuńu nas (podkarpackie) po żniwach już dawno,Susza (a w porze zasiewów -ulewy) niszczy efekty mojej pracy na warzywniaku. Z 2xwiększego areału niż w ub.roku zebrałam 2x mniej ogórków i już mogę o nich zapomnieć, cukinia nie owocuje, dynie bardzo słabo. Cebyla niewyrośnięta, ratowana od zarazy, już zasusza szczypior. Pastwiska stepowieją, już prawie nie ma gdzie kóz wypasać. Niedobrze.
OdpowiedzUsuńW polu, nawet na polnej drodze tak wielkie i gęste dziury (myszy, nornic?), ze dotąd nie widziałam. Pług się ziemi nie ima. Wyglądamy deszczu jak zbawienia.
PPozdrawiam
Jak to czytam ten post od razu wspomnienia z dziecinstwa wracają... Zniwa, przetwory, upalne lata...ehhhhh az cieplo na srcu sie robi...:)
OdpowiedzUsuń