17 sierpnia 2013

Jazda

Trochę spotkań. Wpadł na śniadanie Jurek z żoną. Trochę wieści uaktualnionych. Skończyli fundamenty domu. Teraz czekają na cieślę. Poza tym byli na zabiegu u ludowej kręglarki, która przyjmuje w sąsiedniej gminie. Budowa nadwątliła im kręgosłupy. Dowiedziałyśmy się, że skromna, starsza, prosta kobieta bierze za pomoc "co łaska" i naprostowała delikwentów skutecznie.
Byli goście, z Łódzkiego, zobaczyć po raz pierwszy w życiu Podlasie. Podobało im się.
No, i dzisiaj, jak w każdą sobotę ostatnio, wycieczka dzieciaków (płci żeńskiej) do naszej zagrody, z jakąś mamą lub mamami. To w ramach unijnego projektu, którego Anna jest koordynatorką. Tkają chodnik w chatce dziadka, tną materiały na wąskie paski wykorzystywane do chodników, a potem bawią się z psem, kotem, ganiają za kozami (ledwo nóg nie pogubi całe stado, uciekając gdzie pieprz rośnie przed gromadą piszczących z zachwytu dziewczynek ubranych w jaskrawe koszulki) i bawią się w chowanego w zakamarkach obejścia. Na koniec na rowery i jazda z powrotem do domów. Lubią to, jeśli przyjeżdżają, to fakt.

1 komentarz: