Małe gospodarstwo na pograniczu wschodnim, przyjazne środowisku i dobrym ludziom, wytrwałe. Na tym blogu można pobyć w nim i poznać jego życie, pracę, poczuć rytm czterech pór roku, a także trochę pofilozofować...
21 sierpnia 2013
Złamanie
I złamała się. O świcie obudziła mnie (na chwilkę) rzęsista ulewa, acz nie była zbyt długa. Cały dzień zachmurzony, grzmiało cokolwiek, bez konsekwencji, potem już drobniutki kapuśniaczek.
Chłodniej, milej.
U mnie też chłodno na tyle, że wybrałam się na targ i przy okazji natknęłam się na panią, która sprzedawała młode kury jakieś mieszane z zielononóżką po 20 zł. Wyglądały nieźle ale ja się nie znam...Mam zamiar kilka kupić ale dopiero w przyszłym roku bo pracuję nad rodziną no i trochę też się obawiam reakcji sąsiadów bo mieszkam w końcu w mieście...
to u mnie solidniej padało... rano kropiło a potem intensywniej
OdpowiedzUsuńoj... jaka ulga
U mnie też chłodno na tyle, że wybrałam się na targ i przy okazji natknęłam się na panią, która sprzedawała młode kury jakieś mieszane z zielononóżką po 20 zł. Wyglądały nieźle ale ja się nie znam...Mam zamiar kilka kupić ale dopiero w przyszłym roku bo pracuję nad rodziną no i trochę też się obawiam reakcji sąsiadów bo mieszkam w końcu w mieście...
OdpowiedzUsuńDeszczyk jest taka ulga dla roslin po upalach...
OdpowiedzUsuń