Susza i upał. Kozy pasą się jedynie na nieużytku i w lesie, gdzie zielone jeszcze dobrze się ma. Ale już widać miejscami żółknące szybko brzozy. Trawa na ugorze wyschła na wiór, trzeszczy i pęka pod stopami. Pasąc zwierzynę chodzę sobie tamtędy na bosaka, i wracam z nogami zakurzonymi prawie do połowy łydki. Kozy biegnąc wzbudzają tumany pyłu za sobą.
Z niedzieli na poniedziałek odwiedziłyśmy górę Grabarkę, gdzie trwały obrzędy w przeddzień Spasa. Trafiłyśmy w lukę pomiędzy liturgią a modlitwami za zmarłych. Zapaliłam świece intencyjne, posłuchałam religijnych śpiewów pielgrzymów zgromadzonych na stoku góry, wymieniłam kilka zdań z sąsiadem z Polesia, którego spotkałyśmy niespodziewanie, obeszłyśmy stoiska z dewocjonaliami, i sen nas zaczął morzyć po pracowitej niedzieli. Trudna rada, wróciłyśmy, nie doczekawszy modłów na grobach.
Samochód po tej eskapadzie drogą leśną szutrową jest do szorowania i z zewnątrz i wewnątrz, wszystko pokryte grubą warstwą kurzu.
Wczoraj przywiozłyśmy - no, niestety chyba lekko za późno, żeby mogło zadziałać w porę pełni - kozła Kubusia do zagrody, aby otumanił i pobudził nasze kozuchy do myślenia o rozmnażaniu się. Spokojne z niego zwierzę i wyrósł od zeszłego roku.
W nocy ma być pełnia Księżyca, już wiatr się rusza, kilka razy zagrzmiało nieco w niebiesiech i spadło ledwie kilka kropelek rzadkiego kapuśniaczka, ale może się rozkręci. Oby! Po pełni zawsze pogoda się łamie.
niestety... u mnie nie spadła nawet kropleka deszczu; i teraz też na to nie nie zanosi;
OdpowiedzUsuńo... na pewno tłumy pielgrzymów waliły na Grabarkę... szkoda, że do niej mam dalej niż Ty... też zapaliłabym świecę
U mnie w południe pokropiło trochę a zapowiadali burzę. Jest za to znacznie chłodniej i jesień powoli nadchodzi...Czuję to już od kilku dni i nawet myślę o podpaleniu trochę w piecu bo wieczory już chłodne i marzną mi ramiona...
OdpowiedzUsuńu mnie spadło tylko kilka kropel...
OdpowiedzUsuńnie wiem co będzie dalej - susza wokół, na drugie sianokosy się nie zanosi bo trawa marna ..
a w powietrzu czuć jesień
U nas wreszcie pochłodniało i chwała jej za to!
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu zaglądam znienacka na ten blog ale onieśmielała mnie pracowitość gospodyń. Wreszcie się odważyłam skomentować i zaznaczyć swą obecność