24 maja 2013

Moc ludzi i miejsc

Świat jest złudzeniem. To stare stwierdzenia filozofów. Warto o nich pamiętać. Przeglądając na przykład ogłoszenia o sprzedaży siedlisk. I decydując się na kupno tylko na podstawie zdjęcia w internecie. Jakże złudnego i zawsze oszukującego umysł. Choćby przez przycięcie horyzontu. Albo porę roku w tle, albo brak zapachu lub słuchu.
Nie ma to jak osobiście, organoleptycznie, dotykalnie, węsząco, czujnie, sensorycznie czyli zmysłowo i rozsądnie. Szukać i znajdować. 
Podlasie pełne jest Miejsc. Wspaniałych, przepięknych potencji. Ale trzeba umieć je odkryć i odważnie stanąć twarzą w twarz ze smętną, wyeksploatowaną rzeczywistością, teraźniejszością. Trzeba być gotowym na pracę i na pionierstwo.
I nie mam na myśli ludzi z wielką kasą, którzy lubią lakiery i bajery. Oraz pitbule wybiegające znienacka na przechodnia z krzaków.
Poniżej daję obrazki z jednego spaceru po sąsiedniej wiosce, opisywanej już wcześniej niedzieli. Niechaj dadzą do myślenia. Jaki potencjał istnieje. Na każdej wiosce. Niszczeje oczywiście w zgodzie ze swoją naturą i biegiem czasu, to żadne larum z mojej strony. Akurat te zdjęcia niechaj uzmysłowią niektórym jak umierają drewniane chaty i umierały zawsze, od wieków i tysiącleci na każdej wsi. Jeśli tylko w rodzinie są młodzi to budują własne nowe siedliska, stare zużywając jako wzór nowego i jako opał do pieca na zimę. Bardzo wysokiej jakości, nota bene. Na podlaskich wioskach zaczyna od dość dawna brakować młodych, którzy by tę pracę przodków podjęli i kontynuowali z miłością i dumą. Z kolei także szukający siedlisk mieszczanie mijają tego typu widoki z odczuciem niechęci. Pragną wygód, estetyki, odpowiednich dla siebie warunków, do których przyzwyczaiło ich miasto i zachodnia Polska. Nie chcą zaczynać od podstaw. Zresztą, z własnego doświadczenia "podlaskiej Robinsonicy" wiem, że naprawdę nie każdy temu jest w stanie podołać.


Ludzie z centralnej i zachodniej Polski zwiedzają Podlasie jako rodzaj żywego skansenu. Tak, taka była kiedyś cała Polska! Ja sama mogę potwierdzić wiele rzeczy jeszcze w latach 60-tych egzystujące w środkowej Polsce, poniżej Mazowsza. Drewnianą zabudowę, wychodki w podwórzu, piece kaflowe, pożydowskie czynszówki, kocie łby na drogach, furmanki zaprzężone w konie, targi wiejskie, chleb pieczony w piecach chlebowych w domu, lub piekarni wiejskiej opalanej węglem... Było, minęło.
A tu jeszcze jest!


Skansen ostał się ze względu na słabą glebę i Puszczę Białowieską, której jak dotąd nie udało się dotknąć znacząco i zwyczajnie zniszczyć różnym uzurpatorom. No, i politycznie przez wzgląd na ścianę wschodnią, wiadomo.


11 komentarzy:

  1. piękne są takie chaty ale czy jeszcze nadają się do remontu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie zapewne nie. Jak widać. To parada ruinek. Jednych z wielu. Patrzeć jednak trzeba na miejsce, otoczenie, przyległości, obejście, wioskę, jako potencjał dla nowego. ES

      Usuń
  2. ze mlodzi buduja nowe to ja sie nie dziwie. odremontowac taka chate to jest kupa roboty. Latwiej i taniej zbudowac od zera, zwlaszcza jesli sie chce miec nowoczesne wygody.

    Piece kaflowe sa fajne (moja babcia miala chlebowy i plyte w chalupie takiej prawie jak z obrazka, krytej strzecha) - ale ja dziekuje :)
    Moze dlatego, ze jako dziecko mieszkalam w budynku z takim piecem i do dzis pamietam upierdliwosc biegania z wiaderkami z weglem, rozpalania i tych przerazliwie zimnych godzin rano w zimie, zanim toto sie nagrzeje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się do remontu nie nadaje, powtarzam. To przykład naturalnego końca każdej drewnianej chaty. Każda rodzina jednak jeszcze niedawno była w stanie postawić nową w zamian dla młodego pokolenia. Teraz to pokolenie znika w miastach.
      A na Podlasiu pali się w piecach drewnem. I piece c.o. i kominki również są w użyciu. ;-)
      Pozdrawiam, ES

      Usuń
  3. ... nie mogłabym mieszkać w innym regionie Polski...
    tak... jestem lokalną patriotką i nigdy się tego nie wstydziłam...
    Podlasie jest piękne, czarowne wręcz magiczne !
    to tylko tu jeszcze można znaleźć szeptuchy i miejsca nie skażone cywilizacją

    OdpowiedzUsuń
  4. Ze względów finansowych też patrzyłabym na chatę, gdzie prac remontowych potrzeba by było jak najmniej. Gdybym wygrała w Lotto - nie ma sprawy, mogę odbudować z ruin nawet zabytek klasy 0.
    Owszem, szkoda mi chat drewnianych, bo podoba mi się ich bryła, wygląd, zapach i niepowtarzalność. I to, że babcia w takim domu mieszkała, a czas tam spędzony (na wschodnim krańcu Polski) wspominam najlepiej.
    Niestety, finansowo jestem tak ograniczona, że nie mam szans na zakup nawet najtańszego siedliska i spełnienia swoich marzeń o byciu poza miastem i byciu niezależną od sklepów i - co gorsza - marketów.
    Ot, życie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje siedlisko, jak wiadomo, znalazłam zimą. No, wiosną, jak śnieg leżał! Niedługo przekonam się jak wygląda w zieleni, żeby nie dom sołtysa naprzeciwko to pewnie bym nie poznała, he he.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  6. Można i jaskinie zamieszkaną 100tys. lat temu przywrócić do dawnej świetności i w niej zamieszkać. Pytanie tylko po co? Świat się zmienia, coś przemija, pojawia się lepsze, naturalna kolej rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze lepsze. Ani ładniejsze. Złudzenie. Ale usprawnienia zawsze miały miejsce i są rozsądne. Pozdrawiam, ES

      Usuń
  7. Ile ludzi tyle opinii...mnie to jednak urzeka,przeżyłam już swoje w dużym śmierdzącym,przeludnionym,hałaśliwym mieście i tęsknię za Prawdziwą wsią! coprawda obecnie mieszkam na wsi,ale takiej farbowanej,sypialni dużego miasta i nie ma to nic wspólnego z prawdziwym życiem na wsi! Myślę tez ,że do wszystkiego trzeba dojrzeć, jeśli się ma oczywiscie ochotę na zmiany w swoim życiu.Moje dzieci np. nie podzielają mojej opinii,one same mieszkały by najchętniej w centrum Nowego Jorku.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Czas nas uczy pogody" i z wiekiem patrzymy inaczej na to co stare i szukamy tego co ma niepowtarzalny smak dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń