13 marca 2010

Przepisy i życie

Wczoraj Ania była na wykładzie na temat wypełniania wniosków o dopłaty unijne, prowadzonym przez pracowników Agencji Rolnej. Przyszli głównie starzy ludzie, rolnicy na wymarciu. W rezultacie wróciła w dziwnym humorze.
- Jest tyle przepisów, tyle w nich kruczków i haków na zwykłego biednego rolnika, że naprawdę nie wiem, jak sobie ci wszyscy starzy ludzie z tym radzą! To mnie przerasta!
Teraźniejszy typ dopłat ma skończyć się w 2013 roku. Wtedy zaczną po obejściu grasować urzędnicze kontrole. Będą wymagać odpowiedniej wielkości okien w stosunku do powierzchni obory, ilości zwierząt na metr kwadratowy, płaskich wejść do obory i chlewni, osobnych pomieszczeń do przetwarzania różnych rzeczy, i kafelków. Jeśli to, i wiele innych wymogów (np. drabinki aluminiowe na wozie z sianem) nie będą spełnione zabiorą dotacje na pole i uprawy.
Co prawda "nasi na wschodzie" jakoś się nie przejmują. Jak dają pieniądze, to biorą. Głupi by nie wziął. Nie da się ich przeznaczyć na inwestycję, gdyż trzeba z czegoś KRUS opłacić, no i za resztę coś wypić, w odpowiedniej ilości. Leżąc pod przysłowiową gruszą na miedzy.
Ziemia jest tu tak słaba, że gdyby nie dotacje rolnictwo by zanikło lub pozostało w formie wegetacyjnej typu: dziadek i babcia gospodarzący na kilku hektarach i dokarmiający dzieci i wnuki w wielkich miastach, a żyjący z renty i drobnej sprzedaży, jaj, mleka i mięsa.
- Ja to mogę za sto złotych przeżyć przez miesiąc - chwali się nasza sąsiadka. Ale ma zawsze co do garnka włożyć, tym się różni od oszczędnych emerytów z miasta. Kupuje jedynie sól, cukier, herbatę i kawę. No, i chleb i mąkę na ciasto.

12 komentarzy:

  1. Socjalistyczna UE realizuje konsekwentny plan zwiększania kontroli nad wszelkimi dziedzinami życia. Wykorzystuje w przeciwieństwie do ZSRR inne metody - dużo mniej kija a więcej marchewki.

    Kwestia żyzności gleby powinna dać ludziom do myślenia, czy obecny model rolnictwa sprawdza się na terenie z tak młodymi i płytkimi glebami?

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dlatego wybraliśmy hodowlę alpak.Panowie w UE nie wpadli na pomysł, że w Europie można hodować te zwierzęta.Pozatym jest ich może kilka tysięcy w całej UE i chyba nie warto tworzyć przepisów ,mimo ze jest to jak narazie dochodowa hodowla(powiemy więcej, nie ma chyba bardziej dochodowej)porównując koszt utrzymania do dochodu ze sztuki.
    Jedynym sporym nakładem jest zakup zwierząt na początek.

    OdpowiedzUsuń
  3. A te alpaki hodujesz "na alpaki";), czy na wełnę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Miły Panie,nie da się hodować tylko na wełnę lub tylko na alpaki.Normalnym jest, że raz w roku,po jedenastu i pół miesiącach rodzi się cria(dziecko),jak też normalnym jest, że raz w roku w połowie maja jest strzyża.Efekty jednego i drugiego widać u nas na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do kontroli, zwiększa także wymogi KRUS w sprawie bezpieczeństwa pracy. Zapewne będą ważne w momencie (nie)przyznawania odszkodowań za utratę zdrowia.
    Trzeba też pamiętać, że już szykuje swój bacik Codex Alimentarius i wraz z wymogami "oborowymi" mogą wejść weterynaryjne i obowiązkowe szczepienia zwierząt, tudzież zakup nasion na fakturę. Mam nadzieję, że coś się stanie i ten horror się u nas nie zalęgnie. Ludziska powinni takich urzędasów widłami gonić z obejścia.
    Pozdrawiam, Ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Najpierw pozwolę sobie odnieść się, z niemałym zdumieniem do słów p. Wojciecha powyżej: Pan sam o sobie pisze "działacz ekologiczny" i mimo to jest przeciw socjalizmowi..? Chwieje się mój światopogląd! Zawsze mi się wydawało, że "zielony", to taki niedojrzały czerwony - i jeszcze nigdy się do tej pory nie pomyliłem... Cóż: pozostaje mi życzyć wszystkiego najlepszego!

    Co do przepisów: głowa do góry! To jest na razie tylko moja intuicja, żadnymi wyliczeniami nie poparta, ale mam nieodparte wrażenie, że regulacje prawne też podlegają zjawisku podobnemu jak podatki, tj. swoistej "krzywej Laffera". W pewnym momencie (i moim zdaniem ten moment jest już dawno za nami!) jest ich tak wiele, że ich literalne przestrzeganie nawet przy najlepszej woli jest po prostu niewykonalne. Choćby dlatego, że siłą rzeczy wraz z inflacją radosnej twórczości regulatora, wiele musi się pojawiać przepisów sprzecznych. Od tego momentu każde zwiększenie regulacji powiększa tylko chaos, żadnej dodatkowej władzy regulatorowi już nie dając, bo i tak nie jest w stanie panować nad bałaganem, który sam stwarza - a im bardziej próbuje mnożyć kontrolę, tym mniej cokolwiek z tego jest w stanie do niego dotrzeć, przez sam natłok danych, które taka działalność powoduje...

    Nie powiem, że proroctwa mnie wspierają, ale teoria informacji - jak najbardziej! W końcu regulator to też tylko "automat skończony", o ograniczonej pojemności informacyjnej i zdolności adaptacyjnej...

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się, ale... jeśli regulator zna dobrze to prawo i wprowadza co kilka lat nowy jego rodzaj, a nie udoskonalenia, to może się nie sprawdzić takie pobożne życzenie.
    oza tym przepisy służą wiadomo do czego. Jak będą chcieli znaleźć na ciebie haka to zawsze znajdą... I liczy się strach, jaki wywołują w psychice przeciętnego obywatela.
    Pozdrawiam, Ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako obserwator rzeczy ulotnych i dziwnych czyli np. szkolenia przeprowadzanego przez pracowników Agencji Rolnej zgadzam się z Wojtkiem, niestety metoda marchewki jest wszechobecna, jako humanitarna odmiana kija :-)
    Unia powoli acz systematycznie wykreśla nowe standardy, np. wzajemnej zgodności ... które chyba zmierzają do tego że jedno uchybienie pozbawia rolnika nie tylko płatności zwierzęcej ale również płatności rolnej czyli dotyczącej uprawy roli. Mam takie wrażenie że może to spowodować stopniową eliminację gospodarstw małych, których nie będzie stać na modernizację. A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wypowiedziałem się obszerniej - u siebie. Zapraszam...

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki DUO za odpowiedź

    @boskawola
    Z poglądów bliski jestem libertarianizmowi:)
    Jednak z tą "inflacją prawa" nie jest tak różowo.

    Ewa to dobrze opisała ich ideałem jest sprawienie, że każdy człowiek (nie tylko rolnik) będzie przestępcą. To, że przepis nie jest egzekwowany, to tylko kwestia dobrej woli aktualnej władzy. Jeśli będzie się "fikać", czy być nieprzychylnym władzy, to i wola do egzekwowania prawa się znajdzie.

    Chyba Feliks Dzierżyński powiedział po raz pierwszy: "Dajecie mi człowieka, a ja znajdę na niego paragraf"

    OdpowiedzUsuń
  11. A ktoś inny powiedział - "im więcej przepisów - tym państwo bardziej totalitarne".
    Mnie rozbraja skłonność ludzi do przypisywania ułomności kapitalizmu - socjalizmowi :D
    Po prostu wolny rynek nie działa tak, jak sobie Adam Smith wymyślił. Wolny rynek sam się zamyka, dąży do monopolu, bo w monopolu jest zysk. Monopol zadusi konkurencję, miedzy innymi regulacjami prawnymi wprowadzonymi przez polityków, których sobie kupi. To kapitalizm - nie socjalizm. Socjalizm ma inne ułomności - o nich do znudzenia plotą w propagandowej tv.

    Kapitalizm jest najwydajniejszy w dojeniu ludzi - dlatego wygrał nad socjalizmem, feudalizmem i niewolnictwem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Już wszyscy jesteśmy przestępcami. Por.: http://boskawola.blogspot.com/2009/12/dura-lex_6562.html

    Natomiast należy pamiętać, że "regulator" nie jest osobą. Tylko instytucją. Przypisywanie mu "woli", czy "zamiaru" ma więc raczej metaforyczne znaczenie.

    Jak będzie "chciał" wszystko o wszystkich wiedzieć i wszystkich kontrolować, to się zatka i popadnie w paraliż, jak zbójca Gębon z "Wyprawy szóstej..." Trurla i Klapaucjusza...

    Panie Marcinie to nie kapitalizm, tylko d...kracja. Przeciwieństwo wolności. Bo wolność NIE jest ludziom do niczego potrzebna i możliwa tylko wtedy, gdy ktoś weźmie całe towarzystwo za twarz i wprowadzi liberalizm - jak tylko pozostawi się ludowi wolny wybór, natychmiast się wolności pozbędzie jak najgorszej zarazy...

    OdpowiedzUsuń