17 marca 2010

Intensywność

Nasze psy i koty najczęściej jedzą tradycyjnie i zdrowo. Źródłem zaopatrzenia okazuje się co rusz zaprzyjaźniona sąsiadka ze wsi. Trzyma kury, 2 razy a może 3 razy więcej od nas. Karmi je swoim ziarnem, szczodrą ręką, po gospodarsku. Przeważnie pszenicą, którą specjalnie sieje na najlepszym zagonie. Kury dobrze się jej niosły prawie całą zimę (w przeciwieństwie do naszych, ale inaczej karmionych), ale co jakiś czas od początku zimy któraś z nich pada. I albo już zimna trafia do psiego garnka, albo ledwie żywa traci głowę i też tam trafia. Ania robi naukową sekcję, patroszeniem zwaną i zawsze stwierdza przyczynę zgonu, rozpadająca się wątroba i otłuszczone serce. Kury są przekarmione.
Nasza sąsiadka dobrze o tym wie. Ale nie zależy jej. Prowadzi "chów intensywny". Na wiosnę kupuje kurczęta, odchowuje je, zaczynają się nieść w drugiej połowie roku, a przez ten czas kończą się poprzednie nioski.
Ja prowadzę kury sposobem mojej mamy, nie-rolniczki. Zwyczajnie je lubię, i tyle. Na żadnej intensywności mi nie zależy. Karmię je 2 razy dziennie, gotowanymi obierkami z ziemniaków i warzyw zmieszanymi z osypką kupioną na targu albo ziarnem owsa (bo tylko takim dysponuję z naszego pola), czasem trafiają im się jakieś inne resztki z kuchni. Latem oczywiście dostają mniejsze dawki, za to żerują właściwie gdzie chcą, też w lesie.
Rozmnażam stado naturalnie, tj. pozwalam kwoce usiąść na jajach i wyprowadzić kurczęta. To o wiele wygodniejsze od czuwania nad nimi z klatką, specjalną karmą i czasem jeszcze lampą dogrzewającą w zimne noce. Kwoka pilnuje ich najlepiej i uczy odpowiednich zachowań, np. lęku przed jastrzębiami. Co prawda młode kury, wyklute w połowie maja zaczęły mi się nieść dopiero w styczniu, ale za to zdobyły świetny rozpęd, dają codziennie duże jaja w twardej skorupce i padać na wątrobę nie mają zamiaru. Nioski żyją u nas średnio 3 lata i przechodzą jeszcze całkiem żwawe na drugi świat. A wybranki losu potrafią dożyć naturalnego zejścia w wieku 6 lat, niosąc się i kwocząc prawie do końca. Co prawda mięso ze starszych sztuk na pieczeń się nie nadaje, ale wiadomo, że dobry rosół gotuje się 2 godziny 20 minut na kuchni. I najstarsza kura w takim zmięknie. Nie mówiąc o zdrowej wątróbce z cebulką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz