28 lutego 2011

Porządek musi być

Zima nie odpuszcza. Piękne słońce i mróz. Trochę powiało i już się cieszyłam, że przyniesie odwilż, ale nie. Trwa nadal bez zmian. Kury i gęś zwolniły nieśność. Mam ostatnio trzy jaja na 2 dni.
O odstawieniu młodych wciąż nie ma co marzyć, póki się nie ociepli. Na razie zreorganizowałyśmy nieco stado, tj. liczniejsze kaziuki (3+5) poszły do większego boksu zajmowanego dotąd przez białaski, a Misia z Gwiazdą i dziećmi (2+2) poszły do zagródki kaziukowej. Ten większy boks jest ponadto bliżej kostek siana i kaziuki ostatnio dostawały szału na widok możliwości podkradania siana przez szpary w ogrodzeniu, której same nie miały. Nawet 2 razy Dziunia przeskoczyła do Miśki, włoiła jej z byka i sama dorwała się do zdobyczy. Na wielki ryk skrzywdzonych białasek Ania musiała interweniować i przywracać porządek. Teraz - na razie - uspokoiło się. Dojścia do siana pilnuje Kazia i prawie nie dopuszcza reszty swego rodu (oprócz tegorocznych dzieci) do źródła. I wnerw potajemny trwa, tyle, że już nie burzy spokoju w połowie obory. Bo Kazia ma autorytet szefowej i żadna koza jej nie podskoczy.

Młode rosną zdrowo. Król jest już tak wielki i ciężki, że go nie mogę podnieść, waży ze 30 kilogramów. Za to Cycek zostanie chyba mianowany Nieuchwytnym Cwaniaczkiem.

Ponadto polakierowałam wodnym lakierem ściany w pakamerce w wejściu do kuchni. Ania pomalowała dolną część kredensu białą farbą i układam już z wolna akcesoria kuchenne (talerze, kubki, szklanki, sztućce, słoiki z tym i owym) oraz zapasy żywności (mąka, kasza, ryż, takie tam), do tej pory składowane w niewykończonym pokoju, w miejscu docelowym. Powoli powoli porządek nastaje.

4 komentarze:

  1. Zapewne fajnie poczujecie się w poukładanej przestrzeni, o czym tyle już marzycie...powodzenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łoj, tego się boję, bo nigdy tak naprawdę poukładana nie była tylko układana bez końca. Tak jest od wielu wielu lat, remont goni remont. Jedno mi tylko przychodzi do głowy, żeby wykorzystać ten remontowy potencjał dwóch horoskopów razem: remontować innych. Cokolwiek to może znaczyć. Jak już skończymy z niniejszą budową. Albo wtedy właśnie świat się zacznie walić, hahahaha ;-))))
    Czarny humor? Raczej zwyczajna wesołość, poremontujcie sobie swoją przestrzeń 11 lat z rzędu, ciekawe czy będzie wam w ogóle do śmiechu.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. :D Ale myślę, że układanie cieszy mimo tych 11 lat. Musi cieszyć! Gratuluję i Pzdr.
    P.S. Jeżeli nawet "świat padnie" to mam nadzieję, że będziemy właśnie sadzić drzewka. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Radku, Gosiu, można wejść w nałóg! ;-) A sadzenie drzewek, czy choćby pasienie kóz to jest dotykanie doskonałości na co dzień, więc remontowe braki równoważy w psychice. Macie rację, nie oddałabym swoich trudów i codziennych brzydactw za piękne wymuskane mieszkanie w Metropolii nawet bez karaluchów! Bo tam wyjdziesz za próg i cały świat do remontu. Na wsi jednak jest odwrotnie. ;-)
    Ewa

    OdpowiedzUsuń