1 lutego 2011

Drobne plany i przepisy

Majster klasycznie, nie przybył w zgodzie z wcześniejszą umową, ale zadzwonił (to duży postęp w naszych relacjach był swego czasu).
- Samochód mi się zepsuł. Ale już naprawiony. Jutro przyjadę, albo może pojutrze... Futrynę już prawie skończyłem.
No, to my korzystając z tego fugujemy terakotę na podłodze i przygotowujemy się do zakończenia roboty, tj. przyklejenia kilku brakujących płytek pod zlewem. To trzeba zgrać w czasie z montażem nowego zlewu, więc ze 2 dni jeszcze się przydadzą, a panowie, jak się już zjawią to pomogą nowy syfon założyć i szafkę postawić, mam nadzieję. I kredens, wyniesiony na taras wniosą do kuchni. I będę mogła uporządkować talerze, garnki i produkty, które teraz dosłownie walają się po jedynym stole i wielu wielu pudłach, ustawionych jak popadnie, jedno na drugim i przekładanych w rankingu zależnie od tego, co akurat jest potrzebne. No, i brakujące nowe drzwi będą wstawione i nowe progi i tylko jeszcze sufit pozostanie do zrobienia. Jeśli uda się sprowadzić płyty gipsokartonowe na czas, to majster może z rozpędu i to zrobi. Obaczym.

Zielone Nóżki jak zaczarowane znoszą codziennie jajka, na 5 kurek 4 się już niosą. Po pierwszej radości i próbowaniu (a to na miękko, a to na twardo, a to w jajecznicy, a to w naleśnikach, a to w cieście) zaczynam myśleć o dystrybucji, bo zbiera się zapas bardzo szybko.
Ania dzisiaj po raz pierwszy sama ugotowała owsianego kisielu, co prawda uproszczonym sposobem, tj. na mielonych płatkach owsianych, na samym zakwasie, ale przepis zaczyna dopiero rozgryzać. Fakt jest taki, że każdy w regionie gotuje go trochę inaczej (z płatków, ze śruty owsianej, z zakwasem, z drożdżami, różne miksy). Próbowałyśmy już różnych przepisów różną ręką robionych. I teraz Ania pracuje nad własnym sposobem.
Ja lubię jeść go potem z syropem owocowym, tak jak budyń, choć można i zwyczajnie cukrem posypać. Ania zaś woli z olejem lnianym, to podkreśla fakt, że kisiel owsiany jest tradycyjną postną potrawą, przyrządzaną na Wigilię (różne wigilie prawosławne). Przypisuje mu się właściwości anty-cholesterolowe.
Natomiast olej lniany jest na Podlasiu takim samym smakołykiem, jak ów kisiel. Dodaje się go też do śledzi lub smaży na nim cebulkę. Można też zwyczajnie chleb (swojski, żytni) nim polać i tak zjeść kromkę.

4 komentarze:

  1. No tak, kisiel owsiany
    to się nawet daje jeść
    jeśli się wcześniej człowiek głupot o nim nie nasłucha
    pozdrawiam/Gieno

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, przed wojną, rodzice mojej mamy uprawiali len i olej lniany był czymś normalnym. To dziwne, że dziś powszechnie używa się go nie do jedzenia, ale do spraw technicznych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z majstrami to samo przerabialam ...zeby robili przywozilam na budowe zupe z wkladka ( kielbasa na kartki )..czesto jak pojedli to bylo " skoczno szef po jakies wino ,bo pic sie chce " no i zeby do wieczora robili to przywozil to wino ...a byli i tacy co wzieli zaliczke i sie wiecej nie pokazali ...ale takie byly czasy ...a kisiel moja mama robila z obierek z jablek ....nauczyla sie tego we wojne jak bylo biednie i pozniej nam pokazala jak to sie robilo ...obierki z jablek suszyli i robili pozniej z tego herbate ,albo gotowali kompot z obierek z odrobina cukru i dodawali do gotujacych sie troche maczki ziemniaczanej rozmieszanej w odrobinie zimnej wody i tak wychodzil naprawde dobry kisiel jablkowy ...ludzie kiedys sobie radzili ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Na podlasiu olej lniany jest dość popularny, szczególnie w okresach postu. Dzisiaj nasza sąsiadka wspominała jak kiedyś mielono siemię lniane, mieszano z solą i tym posypywano kartofle.
    W tym regionie jeszcze niedawno każdy uprawiał len na własne potrzeby, a zimą tkano płótna na worki, obrusy, odzież. W naszej chacie stała szafa wypełniona przeróżnymi lnianymi materiałami. A.

    OdpowiedzUsuń