7 listopada 2010

Ruski dżezz

Uspokojona od dżdżu niedziela.
W cieple rozpalonej ścianówki odbyło się małe przemeblowanie. Maszyna do szycia została wniesiona do jadalnego pod schody. W kątach pokoju Ania ustawiła kolumny i oczywiście włączyła muzykę.
Jest tak: ona szyje z zapałem przy wtórze muzy z tegorocznego festiwalu w Czeremsze (jak zawsze wyszła zaraz potem płytka), następnie jakichś dziwnych ale nastrojowych dżezzów, a ja... tłumaczę łacinę Nostradamusa. W przerwach wpuszczam i wypuszczam koty i psy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz