Nadchodzi odnowienie Księżyca, a więc czas podsumowań mijającego miesiąca. Takie dni lubię. Gdy widać pracy efekty.
Dwa kuraki ubite, z tych 10 hodowanych od wiosny, oprawione, w zamrażarce na zapas umieszczone.
Wina porzeczkowe odcedzone i dosłodzone. Dojrzewają dalej.
Sery jak co dzień zrobione. Pyszne, zwłaszcza ten z kozieradką.
Jogurt nastawiony. Lody się kręcą.
2 litry soku z aronii, uzyskanej w wymianie za jabłka, od Wani, zlane do butelek. Jutro nastawię z resztek wino aroniowe w małym gąsiorku. Nie wyrzucam, jak widać resztek po soku, na kompost. Dają się jak najbardziej spożytkować jeszcze w ten sposób.
25 litrów cydru, z dodatkiem syropu z mięty, zabutelkowane (w butelkach po piwie, cierpliwie zbieranych przez lata) i zakapslowane. Idzie rządkami do piwnicy. Za miesiąc degustacja. Oj, już trochę szumi w głowie, ale poczekam cierpliwie. Jako bezglutenowa musiałam zrezygnować z picia piwa. Cydr jak najbardziej podoba mi się w zamian.
:) chętnie spróbowałabym takiego swojskiego cydru...
OdpowiedzUsuńTo prawda, zupełnie inaczej smakuje, niż ten kupowany w sklepie.
OdpowiedzUsuń