1 września 2013

W lesie

Wrzesień nadszedł wraz z deszczem. Niezbyt rzęsistym, ale wilgotnym i mglistym. Ochłodziło się. Mimo to wyszłam z kozami na wypas, bo jedna z kózek ma ruję i należy jej umożliwić swobodny kontakt z kozłem, a poza tym potrzebuję jeszcze mleka. Po odjeździe wraz z końcem sierpnia naszych wakacjuszy-mlekopijów, chcę wykorzystać resztę sezonu na zrobienie zapasów serowych na zimę. A kozy mleka mają tyle, ile zjedzą zielonego. Z siana i owsa mleka nie ukręcisz.
Pastwiska już zżółkły, trawa pousychała, na skoszonych niedawno nieco odrasta, i może jej wreszcie deszcz pomoże. Kozy wypasamy ostatnio głównie na obrzeżach lasu i w zagajnikach.
Dlatego dzisiaj wytrzymałam popas w deszczu ponad dwugodzinny, jak zwykle. Kryjąc się pod opadającymi gałęziami grabów, leszczyn, lip i brzóz w chłopskim lesie za naszymi włościami. Kozy wdarły się w poszycie żarłocznie i z zadowoleniem żerowały na drzewnym listowiu. Niewiele zmokłam, jak i one.
Dwa psy u boku. Kola już z miną znudzonej emerytki, a Laba na smyczy. Uczę ją karności i chodzenia przy nodze. Nie odróżnia jeszcze pracy od zabawy, "poluje" na wybrane koźlęta, nie pozwalając się odwołać. Żeby nie pozwolić rozwinąć się agresji wobec kóz, staram się śledzić każdy jej gest i ostro napominam, z klapsem włącznie, gdy zauważę, że czai się do skoku, albo podgryza koziołka za tylne nogi. Smycz w tym pomaga, bo uczy ją cierpliwości. Nie kojarzy jej się źle, bo chętnie daje szyję do uwięzi, poza tym w końcu za dobre zachowanie zawsze ją przecież spuszczam.
W lesie znalazłam rozwijającą się młodą kanię. Może grzyby się zaczną jednak?

1 komentarz:

  1. Córka Rosie (jack russell), czteromiesięczna, próbuje podgryzać koniom nogi natomiast pięciomiesięczny Sasza (husky) znakomicie się zachowuje zarówno przy koniach, jak i kozach czy kurach i jest niesamowicie karny. Mogę się wycofać dość daleko, każąc mu zostać, a on z miejsca ruszy się dopiero na zawołanie.

    OdpowiedzUsuń