6 stycznia 2013

Kluseczka Gwiazdeczka

Ponieważ w świecie zewnętrznym trwają święta, w katolickim Trzech Króli, a w naszym wioskowym wigilia właśnie się odbywa, stwierdziłam, że wracam do podstaw. Do bazy. Do gleby. Do tego, z czegośmy wyrośli. 
Czyli do zwierząt.
Mamy ich troszkę, nie za dużo (jak za dużo, to i dziwnie), ale wystarczająco, aby mieć co zauważać na co dzień, z czym się zżyć i z czym współżyć, a także wchodzić w relacje i ewentualnie nawet rozwijać w sobie nawzajem.
Zwierzęta oborowo-kurnikowe zostawiam do innego wpisu. Na razie, dzięki zimie, wnętrzarskiej z natury, koncentruję się na kotach. Które zapełniają naszą chatę w pewnym niestety niezamierzonym przez nas nadmiarze. 
W tym miejscu zaznaczam z całą mocą, że miejsca już na nowego kota nie ma i nie będzie przez następne dziesięciolecie. A gdyby jakiemuś uczuciowemu mordercy zechciało się na naszą wieś jakiegoś znajdę nie daj Boże podrzucić, oznajmiam z progu wszem i wobec: NASZ PIES ZJADA OBCE KOTY JESZCZE ZANIM DOBIEGNIE DO BRAMY! A wina spada na podrzucającego trzykrotnie podwojona.
Ale wracając do tematu...
Jesteśmy, my ludzie podobni z natury swojej do zwierząt, twierdzę to samo co pan Jacek z Boskiej Woli. Ale dodaję: jednak zwierzęta nie są takie jak ludzie... 
Nie ma w nich bestii.
Choć przecież bestiami-bydlętami są.
Może dlatego tak wielu mieszczuchów zdecydowało się kochać zwierzęta bardziej, niż ludzi i utożsamić się w swym sercu z nimi, a nie z człekokształtnym gatunkiem. Wśród wieśniaków jakoś mniej jest tej odchyłki. Typowej dla industrialnego świata betonu, szkła i supermarketów. Może dlatego, że żyją wespół ze zwierzyną i umieją docenić podobieństwa i różnice, od dziecka.

Poniżej prezentuję naszego jednookiego pirata Kluseczkę, półrocznego kociaka. To, co jest wspólne u zwierząt i ludzi to umiłowanie gniazda, gniazdka, symbolu brzucha matki, jako azylu bezpieczeństwa i rozkosznych chwil lenistwa. Ludzka małpa uwielbia swoje lóżko i wannę z gorącą wodą, właśnie dla tego samego, co ten kociak. Znalazł sobie pudełeczko, do którego czuje się idealnie dopasowany i spędza w nim całe godziny...


Gniazdowanie, jako podstawowy atawizm nie zanika nawet w dorosłym osobniku. I wcale nie musi to być samica. Oto tata Kluseczki, Łacio, kocur na schwał, nasz alfa alf. Dopasował się do pudełeczka jak mógł, tylko główka wystaje. Ale drzemka ta sama i w podobnym nastroju...


Dalej, aby udokumentować fakt, iż zwierzęta, a wśród nich nawet tak samotnicze koty, i do tego samce, mają uczucia rodzinne i relacje rodzicielskie ( w co się na ogół wątpi) zamieszczam zdjęcie dość częstej w naszym domu sytuacji. Synuś Kluseczka w objęciach taty, Łatka. Razem grupa to: Wąs z Wąsikiem Wąsikiewicze. 
Bywają sytuacje odwrotne także. Tata w objęciach zakochanego w nim synka. Tylko najczęściej akurat aparat nie jest pod ręką...


4 komentarze:

  1. Mają koty w sobie to coś, że się człowiekowi ciepło na duszy robi od samego patrzenia. A na kolankach ciepło od przytulania. Nasz łaciaty i mięciutki, uratowany i wykarmiony niemalże własną piersią, także przyjmuje kształt naczynia, które zajmuje.
    Niech się wszystkie dobrze chowają.

    OdpowiedzUsuń
  2. no właśnie... jak ich nie kochać ...
    moje też lubią razem, obok siebie spać
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń