Pole zaorane. Powstaje grillo-wędzarnia, dzień po dniu. Wirusowa infekcja powracająca co trzy dni dostała dziś cios. W postaci gęstego krupniku ugotowanego na kościach koźlęcych. Ten sposób na grypę znany jest w mojej rodzinnej miejscowości. Ponieważ wirusy mutują i ponawiają atak, mnożąc się w żołądku trzeba je ubić gorącem, którego nie lubią. Picie gorących płynów nieco pomaga, ale stygną one w brzuchu dość szybko i nie wykańczają dręczących potworów. Potrafi to już jednak gorąca zupa, odpowiednio długo trzymająca ciepło. Do leczniczych zup na grypę należy krupnik (musi być gęsty, tak, aby łyżka stawała, jak mawiał mój wujeczny dziadek) oraz zalewajka, z dużą zawartością swojskiego barszczu, również gęsta. Skuteczne, w przypadku przewlekłych, nie chcących odejść powikłań. Jest wieczór, Ania przestała narzekać na ból gardła.
Poza tym pirat Kluseczka zaczyna odzyskiwać urodę. Oczko jakiś czas temu zaczęło hm, odpadać. Zabrzmi makabrycznie, ale cóż, taka jest prawda. Zaczęło się od tego, że coś pękło i wypłynęło i oczny zwis nieco się zmniejszył. Po jakimś czasie ujrzałam kociaka całego umazanego krwią, którą daremnie sobie próbował łapką oczyścić. Obok niego leżał kawałek martwego oka... Trzymałam go wtedy dość długo w rękach, aby ranka przyschła, robiąc mu przy okazji zabieg bioenergetyczny, zasnął z przechyloną głową tak, jakby wiedział co robię, nadstawiając oko. W nocy wylizała mu upaćkany krwią pyszczek kotka. No, i dzisiaj spozieram i oczom nie wierzę, zwis zniknął zupełnie, a resztki wchłaniają się same do środka z godziny na godzinę. Powieki zaczynają się zamykać nad pustym oczodołem. Cud natury właśnie się odbywa.
a co kotkowi jest bo jeśli koci katar to mnie ostatnio na to odszedł kociak nawet Reiki ani bioterapia ani leki nie pomogły..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKotek byl dziabniety przez psa :(
UsuńCud natury odbył by się szybciej, gdyby miał w tym udział lekarz weterynarii.
OdpowiedzUsuńAlbo tak, albo nie, o ile pacjent by przeżył albo nasza kiesa to wytrzymała... wolałam nie eksperymentować w tym wypadku z weterynarzami, nawet robiącymi masowo sterylizacje i składającymi połamane kości małym zwierzaczkom. Za dużo możliwości, że się coś nie uda. Poza tym nie podzielam naiwnej wiary we wszechmoc lekarza, niezależnie czy ludzkiego, czy zwierzęcego. Pozdrawiam, ES
UsuńW moich okolicach na wirusowe chorobska babcia (i inne kobiety w okolicy) serwowaly rosol z bardzo tlustego kurczaka. Rozgrzewal jak szatan i o dziwo pomagal. Skladal sie tylko z tego, co wygotowalo sie z kury oraz z ziolek roznych.
OdpowiedzUsuńRosół też, ale teraz trudno o zdrową tłustą kurę wolnobiegającą. Jeśli wolno biega i żywi się naturalnie to przeważnie nie jest tłusta, rosół jest raczej chudy, ale pyszny. ;-) Jeśli zaś jest, znaczy brojler dokarmiany paszą GMO, nie radzę robić i zjadać z tego zdrowotnego rosołku. Niestety.
UsuńZdrówko, Ewa S.
Zajrzyjcie prosze do mnie, czeka na Was wyroznienie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Zajrzałam, dziękujemy. ;-) I życzymy powodzenia budowlanego. Ewa S.
UsuńCiesze sie niezmiernie ze z Kluskiem juz dobrze, jak do Was zajrze pod koniec pazdziernika to go ucaluje w pysio :)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu przeziębiona osoba zasiada okryta, ale za to z bosymi stopami przy ogniu (tak by stopy były przyjemnie ogrzewane). Jakimś cudem takie wygrzanie nóg (u dorosłych wspomożone kieliszeczkiem dobrej nalewki) usuwa wszelkie objawy kataru i przeziębienia - takie samo grzanie innym sposobem nie przynosi skutku.
OdpowiedzUsuńTak, nogi mają połączenie z nosem i zatokami. Tak jak podbrzusze z gardłem. Z braku kominka można je zwyczajnie moczyć w ciepłej wodzie. ;-) Ewa
Usuń