6 sierpnia 2012

Efekty serowe

Wczoraj dostałam wiadomość od Giena, bardzo dla mojego sera żółtego pochlebną, dodała mi pewności siebie, oj tak. W końcu to moje amatorskie serowarzenie, choć już kilkuletnie i codzienne, z co najmniej kilkoma próbami eksperymentatorskimi, częścią udanymi, częścią nie, więc od jakich odeszłam, skupiwszy się wreszcie na trzech-czterech rodzajach serów, żółtym typu gouda, miękkim dojrzewającym, świeżym z ewentualnym dodatkiem ziół oraz na twarogu, odbywa się w pustej przestrzeni, w której nie mam możliwości porównania z innymi. Tym cenniejsze jest dla mnie zdanie kogoś, kto tych serów zagrodowych spróbował wiele i ma pojęcie o tym, co dobre, a co jeszcze do dopracowania.
Gieno nie byłby sobą, gdyby nie wpadł w literacki opis. Posłuchajcie sami:

"Zawsze jak gdzieś przynoszę ser, to bardziej zwracam uwagę na czyny, niż
słowa, przywykłem wysłuchiwać pochwał sera tylko dlatego, że ktoś chce być
uważany za znawcę albo, że wydaje mu się, że skoro ja przyniosłem, to musi być cudo,
jestem ostrożny wobec słów. Więc patrzę jak je, czy uśmiecha się do siebie, wącha, spogląda czule, tak właśnie było z Waszym serem...
Powiedziałbym, że osiągnął optymalne cechy, to był jego czas, w domu [...] wziąłem Wasz ser, powąchałem i wiedziałem, że będzie dobrze. Dałem go przyjacielowi na otwarcie winiarni ze słowami: "oby nigdy tu nie
zabrakło dobrego sera"... sądzę, że to dobra wróżba dla Was i dla nich. [...].
Ser świetnie pasował do win, gadał wręcz z nimi, był ścisły, jakby sprasowany, ale dziurki miał okrągłe, czyli nie deformował podczas dojrzewania, rozwarstwiał się, kruszył, a w ustach rozpływał się elegancko. Smak dominujący to jakby słodycz podszyta kryształkami kwaśności, pachniał maślanie, głęboko, z wspomnieniem serwatki."

No, to jestem podkręcona ku lepszemu. Co prawda w tej chwili wyrabiam głównie twaróg, bo taka jest potrzeba chwili, poza tym upały nie sprzyjają wyrobowi serów podpuszczkowych, nie mam przecież klimatyzacji w kuchni, która by utrzymywała stałe warunki temperaturowe (które warunkują pracę bakterii, a więc wszystko, co decyduje o smaku sera). Wrócę do nich z końcem sierpnia, jak sądzę, aby znowu zapełnić piwniczkę i zrobić zimowe zapasy. Jak dotąd bowiem najlepiej smakował nam intensywny ser zeszłoroczny, który świetnie przezimował na piwnicznej półce i dotrwał imponującego wieku 9 miesięcy. Dlatego czas nam nie straszny.

8 komentarzy:

  1. Brawo ! A ten ser z miętą, który robicie, to jest podpuszczkowy ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj zazdraszczam mocno własnego mleka i wytrwałości w przechowywaniu sera. Też bawię się nieco w serowarzenie, ale niestety może dlatego, że mleko kupuję u gospodyni sporadycznie, mój ser nigdy nie zdołał dobrze dojrzeć. Zwykle zostawał pożarty w ciągu miesiąca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super czytać taki opis!
    Chętnie też poczytam jak robicie sery i jak je leżakujecie w piwniczce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję! :) ciężka i wytrwała praca nie idzie na marne. To tylko się cieszyć trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "...pachniał maślanie,głęboko z wspomnieniem serwatki"
    boskie:)
    Ja najbardziej lubię sery twarogowe i pleśniowe.Twarogowe w połączeniu z wędzoną rybą,zieleniną,pomidorami,albo serek z miodem,mniam.
    Twoje sery naprawdę muszą być pyszne skoro doczekały się takich pochwał z ust Pana Giena(z całym szacunkiem)
    pozdrawiam i mistrzowskiego serowarzenia życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo, moje gratulacje, choć jestem trochę zazdrosna;). Po tym opisie Giena aż mi ślinka pociekła. Czy można taki serek zakupić, chętnie poczęstowałabym gości na naszych warsztatach?

    OdpowiedzUsuń
  7. mp, tak, ser z miętą jest podpuszczkowy, miętowy świeżas w moim języku. ;-)
    Egretto, nigdy nie wypielęgnujesz takiego pojedynczego egzemplarza. Co innego, jak robi się ser codziennie przez cały sezon, a chętnych zjeść takie zapasy jak na lekarstwo. ;-)
    folkmyself - dojrzewanie serów to wiedza dla wtajemniczonych, uwierz mi. Lepiej może niektórym pewnych spraw nie znać. ;-)))))
    błękitna, pleśniowych nie robię, choć czasem same wychodzą, gdy jakaś zaraza za głęboko w ser wlezie. Niemniej wygląd sera dojrzałego jest dla zwykłego człowieka zaskoczeniem, nie zawsze miłym, gdy ktoś wszystko pucuje wokół siebie domestosem. Trzeba przywyknąć. I do wyglądu, i do zapachu. Tego w sklepie nie uświadczysz.
    Claris, można, napisz na mój e-mail (jest w profilu).
    Ewa S.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam
    wczoraj poszukując w googlach podobnych blogów do mojego, trafiłam na Pani bloga. Przeczytałam wczoraj Pani ostatni wpis i stwierdziłam że to jest TO. Teraz muszę zacząć czytać go od początku :) Czyli mam do nadrobienia dwa lata.. Dzisiaj z rana zaczęłam od ,,powrotu do źródła harmonii" i kiedy to czytałam miałam takie wrażenie że pisała Pani o tym o czym ja sama myślę, tylko że nie mam takiej odwagi jak Pani aby myślenie przekuć w czyny. Będę szukała w Pani blogu inspiracji i filozofii życiowej która na pewno mi się przyda ;)
    Pozdrawiam Ilona

    OdpowiedzUsuń