Małe gospodarstwo na pograniczu wschodnim, przyjazne środowisku i dobrym ludziom, wytrwałe. Na tym blogu można pobyć w nim i poznać jego życie, pracę, poczuć rytm czterech pór roku, a także trochę pofilozofować...
21 stycznia 2012
Praca wre
No, i nadeszła odwilż. Nic to. Pracuję jako glazurnica, a dokładniej mówiąc klejarka. Mimo jakiegoś święta, nie dociekałam jakiego, na wiosce, trwało na tarasie hałaśliwe cięcie i szlifowanie płytek. Uf, kiedy to się wreszcie skończy!
Podziwiam. ;-) Dla mnie kuń to kosmos, istota obca, nieznana. I pewnie tak zostanie. Choć może, jak paliwo podskoczy do 10 to będzie się nam opłacać chociaż osła czy kuca trzymać, żeby wózek jakiś ciągał. ;-)
Pociesz sie, ze glazurnica to duzo lepiej niz galernica...
OdpowiedzUsuń...A ja sobie dodalam pracy na wlasne zyczenie, mam kolejne czterokopytne, prosze podziwiac!! moje-podlasie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPodziwiam. ;-)
OdpowiedzUsuńDla mnie kuń to kosmos, istota obca, nieznana. I pewnie tak zostanie.
Choć może, jak paliwo podskoczy do 10 to będzie się nam opłacać chociaż osła czy kuca trzymać, żeby wózek jakiś ciągał. ;-)