Wczoraj odkryłam w przepełnionym już boksie Kaziuków jeszcze jedną istotkę, dziecię Małej Kazi. Z początku była panika, że młoda mama nie ma pokarmu i maleństwo zostało podstawione do cyca Babci, czyli Starej Kazi. Umaszczenia alpejskiego, czarniawe. Ale już dzisiaj sprawa wyjaśniona, dziecię jest karmione i ma już nawet zatwardzenie po tłustej jak krem, przeźroczystej siarze. Jak do tej pory 5 do 2 dla dziewczyn.
A po ciepłym jak poprzedni, ale nieco bardziej zachmurzonym dniu po 17 wieczorem nagle zagrzmiało i błysło. Burza trwała około dziesięciu minut, jednak zaskoczyła nas nieźle. Dzisiaj przenikliwy wiatr przyniósł nieco mokrego śniegu, który się jednak nie ostał.
Z wolna kury zaczynają się nieść. I używają do tego nowej budki.
Angina w odstępie pod kontrolą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz