Po codziennej z/g/nojnej pracy czasem miewam chwilę zadumy. Np. dzięki jakiemuś filmowi, który znajdzie w necie Ania. Tym razem obejrzałam dokument o Prawdziwym Człowieku, co Domy Samowystarczalne Stawia.
Kto ciekawy, niech obejrzy także. Rzecz jest nie tylko o Twórcy kierującym się Intuicją, ale i o nieczłowieczym Systemie w stanie demencji starczej.
http://www.iplex.pl/filmy/wojownik-posrod-smieci,4344
A oto jaki wniosek nasunął mi się po obejrzeniu. Z porównania płynący.
Wielu młodych ludzi dąży do budowania ekowioski, "społeczności", jak to zwą z wielkim idealizmem w głosach. W stu procentach są to Mieszczanie, nie mający zielonego pojęcia o życiu na Wsi i z zapałem otwierający Drzwi do Lasu. Na pewno wszyscy posiłkują się takimi jak powyższy filmami i przesłaniami Prawdziwych Ludzi. Czy to względem budowania samowystarczalnych domostw, z naturalnych materiałów, czy to permakulturowych ogrodów.
Ja jednak widzę zasadniczą różnicę między ich zapędami i próbami działania, a ważnymi zdarzeniami, dokumentowanymi w takim jak powyższy filmie.
Grupa ludzi, którzy stworzyli "społeczność" i zbudowali swoje samowystarczalne domy wokół domu Projektanta skonsolidowała się NA BAZIE CIĘŻKIEJ FIZYCZNEJ PRACY, w niej okrzepła i umocniła swoje autentyczne więzi i przyjaźń. PRACA wybrała ich i za nich.
Co natomiast jednoczy polskich eko-wieśniaków?
Zgadniecie? Tak, to naprawdę proste.
No.... wiadomo...
...Gadanie. Gadanie... Gaadaanie...
Parlamentowanie, debatowanie, uzgadnianie, wybieranie opcji, zasad, reguł, decydowanie jak to będzie...
Itede, itepe...
Jeśli trafia się jednostka aktywna, twórcza i pracowita, to na nią przypada pięcioro i więcej gaduł, autorytetów, wiernych autorytetom, uczniów autorytetów, teoretyków, fanatyków idei, guru, nawiedzonych wizjonerów i szamanów (wszyscy wegetarianie jak jeden mąż, he). Którzy mają swój interes[ik] w tym, aby ten, co pracuje, pracował i jak najmniej gadał, tylko się zgadzał, potwierdzał i głosował na zgromadzeniu Za, nie Przeciw.
Nie na tym Prawdziwą Wspólnotę zbudowano, łoj nie...
Krotko i nad wyraz trafnie ujelas, o co chodzi..
OdpowiedzUsuńFilm też z przyjemnością obejrzałem, choć brakowało mi technicznych szczegółów. ;)
OdpowiedzUsuńFilm ciekawy. A Twoje wnioski jeszcze lepsze! Ubawiłem się serdecznie (co, naturalnie, wcale nie znaczy że się z Tobą nie zgadzam.) Tyle, że gadać "na temat" można pół roku, rok, (czy ile tam kto potrzebuje, ludzie są rozmaici) a potem trzeba zakasać rękawy i za... suwać :D . Albo się zamknąć i iść pracować w "korporacji". :D Pzdr.
OdpowiedzUsuńMasz rację,że większość młodych "ekowioskowiczów", na gadaniu poprzestaje. Byłam na spotkaniu, na którym taki właśnie ideologicznie gotów na wszystko wegetarianin, zdecydowanie orzekł, iz nie wyobraża sobie, że w wiosce, w której miałby zamieszkać ktokolwiek mógłby jeść mięso... No cóż...podobno chodzi o wolność i prawo do własnej tożsamości, własnych wyborów, również dotyczących diety. Co to za wolność jeśli jakiś zdeklarowany wegetarianin ma mi zaglądać do gara. Ale nie o tym chciałam. Chciałam o ludziach, którzy niewiele gadali, ale w końcu zamknęli wszystkie swoje miejskie sprawy, zapakowali dzieci ( w tym jedno przewlekle chore) i zwyczajnie osiedli na wschodzie naszego pięknego kraju, dajac zaczątek prawdziwej ekoosadzie. Niczego nikomu nie narzucając, ciężko pracując,ucząc pracy swoje dzieci, zyczliwie wspierając drugich itd, itp Do nich mam wielki szacunek i podziwiam ich determinację. Trzymam za nich kciuki i jestem przekonana, że uda sie im osiagnac samowystarczalność i to w stosunkowo niedługim czasie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhihi... 2 dni temu to ogladalismy ;-)
OdpowiedzUsuńSpostrzeżenia bardzo podobne do Twych.
Choć- muszę tu przyznać- nas bardziej dopadła nostalgia, za osiedleniem się z grupą ludzi o podobnych zainteresowaniach (przyszłych przyjaciół).
Ale właśnie strach przed neofickim zacięciem wizjonero-gadaczo-wege-proroków nas skutecznie trzyma w mieście (+ brak możliwosci zarobkowania w trybie home office).
acha! Przypadkeim , nie bedąc bardzo zainteresowany -byłem przy naradzie "braci zza Nysy", którzy mieli kupić ziemię w polskich Sudetach i tam tworzyć społeczność. Musze Ci powiedzieć, że dopiero ich "umiejętności" debatowania uśwaidomiły mi, że Polacy (czasmi?) są konkretni w swych działaniach (do bólu?)
obejrzałam film. Podobał mi się zapał tego ZAPALEŃCA i jestem pełna uznania dla tego co zrobił. Dla domów też ale sam fakt, że posunął się aż tak daleko żeby zmieniać prawo. I mimo swej odmienności w każdym calu starał się jednak przemówić do decydentów. Ale jak widać na filmie... jak grochem...
OdpowiedzUsuńa ja w rewanżu za dobry film przesyłam Wam na kolejny wieczór jedną z moich ulubionych pozycji Teatru TVP z 1986 roku. Jakże to aktualne i w kontekście tego, o czym piszesz często. Przesłaniem jest prosty tekst: "LUDZIE! OPAMIĘTAJTA SIĘ!"
Może znacie ten spektakl a jeśli nie to gorąco polecam
http://www.youtube.com/watch?v=5MCwVOAFZbc&feature=related