15 sierpnia 2012

Dojrzewanie na kryzys

W tym roku uruchomiono skup jabłek. Na wioski ruszyli zbieracze. Bez pytania, albo grzecznie pytając, zbierać spady. 30 groszy za kilogram. Nasz sad natychmiast stał się pokuszeniem dla bezrobotnych i młodzieży podlaskiej, mającej zbieractwo w genach. Tak nawiasem mówiąc, bez zrozumienia czym różni się rolnik od zbieracza (czyli Kain od Abla) nie zrozumie się duszy Podlaszuka-Podlechity. Choć Poleszucy dalej zabrnęli (w las), o czym świadczy do tej pory "Lato leśnych ludzi" (moja ukochana książka z dzieciństwa) Rodziewiczówny.
No, to ambitnie wzięłyśmy złapałyśmy za kosze i dalejże zbierać jabłka spadłe w naszym sadzie. Na dziś urobek pół stówki przekroczył. To już coś (w porównaniu z poprzednim urodzajem, gdy skupu nie było wcale). A i tak większość urodzaju jeszcze na drzewach wisi i dojrzewa. Mimo, że codziennie 2 litry soku zlewam do butelek, a resztę wypijamy na bieżąco. I mimo, że cydr już w jednym gąsiorku chodzi. I kozy, jak i gęś z kaczkami regularnie jabłkami się żywią.
Poza tym: pestkówka, mentolówka, orzechówka, czosnkówka, żubrówka (z sokiem z naszych jabłek boska!), porzeczkówka oraz mleczko od wesołej kozy (tj. mlekówka), tudzież imbirówka, wszystkie kolory tęczy... Winko porzeczkowe i cydr... Każdy Polak na kryzys żywnościowy musi się odpowiednio przygotować, nieprawdaż? A co najlepiej podnosi wtedy ducha, jak nie dóch? I dobre rady przynosi?

3 komentarze:

  1. W czasie kryzysu ziemia bedzie na wage zlota, a przy jablonkach bedziesz musiala jakiegos rottweilera czy innego wscieklego psa usadowic ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas jeszcze skup nie ruszył, ale jabłek w tym roku mniej. W zeszłym było zatrzęsienie...A na dóch tez już cosik nastawione:-))
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ Wam zazdroszczę tej obfitości owoców! Wiem, że trzeba się przy tym urobić po łokcie, ale za to ile ma się rzeczy na zimę!
    Chcę na wieś ;(

    OdpowiedzUsuń