Małe gospodarstwo na pograniczu wschodnim, przyjazne środowisku i dobrym ludziom, wytrwałe. Na tym blogu można pobyć w nim i poznać jego życie, pracę, poczuć rytm czterech pór roku, a także trochę pofilozofować...
5 lipca 2013
Owocowanie
Dni pełne pracy. Niekiedy warto jednak przyjrzeć się owocowaniu gospodarstwa. Dla poprawy nastroju, choćby. Co jakiś czas wyjmuję z piwnicy, aby wypieścić skórkę. Z wolna dojrzewają.
No po prostu...szczerze..i bez owijania w bawełnę...tak od serca...zazdroszczę. Tego choćby, że nie mieszkacie koło mnie za płotem... Piękne sery..oj a zapach na pewno. Kiedy ja się nauczę. Wiem, jak będę mieć większe stado i więcej mleka. Pozdrawiam serdecznie.
kocham takie sery - tzw. śmierdziochy :)) uwielbiam czytać twojego bloga :)) Ja w prowadzeniu gospodarstwa jestem raczkująca, ale twardo się trzymam i pcham do przodu :)
Te akurat smakują jak dobry żółty ser. W miarę dojrzewania zdobywają typowy dla koziego mleka aromat orzeszków arachidowych. W porównaniu z nimi sery z mleka krowiego są nieco słodsze. Generalnie jednak kozie są smaczniejsze od krowich, moim zdaniem. Przebijają je jednak owcze. Pozdrawiam, ES
Miałam niechęć dla kozich serków, która okazała się zupełnie nieuzasadniona. Odkąd podjadłam serków od kóz Ilonki "z kozami w tle" smak koziego sera chodzi za mną nieustannie. Trzeba spróbować, żeby się przekonać, jakie są dobre. A na widok serków na powyższym zdjęciu ślinianki zaczęły pracować mi jak szalone, a zazdrość zżerać :-) Pozdrawiam.
Naprawdę nie wiem, skąd u mnie niechęć do niektórych potraw? Części z nich nawet nigdy nie wąchałam, a odrzuca mnie na samo wspomnienie. Dziwna jestem i tyle. :P U nas w okolicy nie widziałam, by ktoś kozy miał, więc normalnego sera nie uświadczę, a takiego ze sklepu nie chce mi się nawet próbować, bo to nic dobrego i się jeszcze całkiem zrażę :/
Mniam...
OdpowiedzUsuńNo po prostu...szczerze..i bez owijania w bawełnę...tak od serca...zazdroszczę. Tego choćby, że nie mieszkacie koło mnie za płotem... Piękne sery..oj a zapach na pewno. Kiedy ja się nauczę. Wiem, jak będę mieć większe stado i więcej mleka. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńkocham takie sery - tzw. śmierdziochy :))
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytać twojego bloga :))
Ja w prowadzeniu gospodarstwa jestem raczkująca, ale twardo się trzymam i pcham do przodu :)
Oj zjadłoby się zjadło...
OdpowiedzUsuńWyglądają dość apetycznie... może kiedyś mi przejdzie ta nie biorąca się znikąd niechęć do kozich serów...?
OdpowiedzUsuńTe akurat smakują jak dobry żółty ser. W miarę dojrzewania zdobywają typowy dla koziego mleka aromat orzeszków arachidowych. W porównaniu z nimi sery z mleka krowiego są nieco słodsze. Generalnie jednak kozie są smaczniejsze od krowich, moim zdaniem. Przebijają je jednak owcze. Pozdrawiam, ES
OdpowiedzUsuńMiałam niechęć dla kozich serków, która okazała się zupełnie nieuzasadniona. Odkąd podjadłam serków od kóz Ilonki "z kozami w tle" smak koziego sera chodzi za mną nieustannie. Trzeba spróbować, żeby się przekonać, jakie są dobre. A na widok serków na powyższym zdjęciu ślinianki zaczęły pracować mi jak szalone, a zazdrość zżerać :-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOczywiście pomyliłam imię - przepraszam!!! Mam tylko jedno usprawiedliwienie - sekundę wcześniej zaczęłam pisać do Ilony.
UsuńNaprawdę nie wiem, skąd u mnie niechęć do niektórych potraw? Części z nich nawet nigdy nie wąchałam, a odrzuca mnie na samo wspomnienie. Dziwna jestem i tyle. :P
OdpowiedzUsuńU nas w okolicy nie widziałam, by ktoś kozy miał, więc normalnego sera nie uświadczę, a takiego ze sklepu nie chce mi się nawet próbować, bo to nic dobrego i się jeszcze całkiem zrażę :/