Kolejna kwoka zielona nóżka wyprowadziła z dzikiego gniazda nie wiadomo gdzie 14 zdrowiutkich piskląt! Dostała teraz lokum w lamusie, w miejsce indyczki, która przeszła ze swoim potomstwem do kurnika. Siedzą jeszcze dwie kwoki i perliczka (też na dziko). W tym roku obrodziło w ten sposób. Zupełnie inaczej, niż w zeszłym.
Kolejne sianokosy odbyte. Zjechało z dwóch hektarów sianko, które zmokło i wyschło. Trzy i pół rozrzutnika kostek. Siana mamy wystarczająco nawet na długą zimę, całe poddasze obory załadowane plus stryszek stodółki, a ostatnia przyczepa została rozładowana w stodole sąsiadki.
Prawie tydzień temu zjechał do nas wolontariusz Rado. Pierwszy mieszczuch, który zrobił na nas w pełni pozytywne wrażenie przy pracach wiejskich. Chłopak chętny do pracy i nauki wszystkiego, co ze wsią i rolnictwem związane. Ma zamiar osiąść sam na własnych włościach, gdy znajdzie jakieś odpowiednie siedlisko.
Pomógł w sianokosach, w budowie i montażu barierek w altanie, wreszcie wszystkie są na swoim miejscu, rąbie drewno, nosi ciężary, układa belki i deski, co siłą rzeczy jest dla nas trudną pracą, próbował zamontować naszą nieśmiertelnie uśmierconą antenę satelitarną i telewizję, jak na razie z miernym skutkiem (antena być może jest uszkodzona), a w zamian uczy się doić, paść kozy, przetwarzać mleko.
Szkolicie nam nowego sąsiada??? :))))
OdpowiedzUsuńNie. Ale Podlasiaka na pewno. Kiedyś. ;-)
OdpowiedzUsuńES