Dzień świąteczny. Nie spodziewałam się po nim ogólnie rzecz biorąc czegoś pozytywnego, bo od kilku dni co najmniej odczuwałam narastające "w powietrzu" agresywne nastroje, była w tym złośliwość i patologiczna brutalność męskich psychopatów, przekrzykujących się gdzieś między sobą. Nie dziwcie się mojemu opisowi, takich intuicji nie sposób opisać innymi słowami. Na przekór tym zwidom wewnętrznym najpierw przez kilka godzin w nocy recytowałam modlitwę, usiadłszy w łóżku, a dzisiaj od późnego rana zabrałam się za przygotowywanie niedzielno-niepodległościowego obiadu.
Co na niego poszło?
Ziemniaki, żółtawej rasy, najsmaczniejsze, z pola naszej pani sąsiadki. Czerwone buraczki, z naszego ogródka, ugotowane, starte, doprawione cebulą, czosnkiem, majerankiem, jabłkowym octem własnej roboty oraz olejem lnianym zakupionym u znajomych znajomych z domowego tłoczenia. Prawie wsio swojskie, tutejsze.
A jako clou całości kaczka. Pierwsza, która została ubita, pod koniec sierpnia. Rozmrożona wczoraj, dzisiaj natarta majerankiem i solą oraz napełniona dojrzałymi antonówkami z naszego sadu. Upieczona w elektrycznym piekarniku we własnym tłuszczu. Piekła się tyle, ile ważyła. 2,5 godziny.
Gusia, choć "Polacy nie gęsi", przeżyła tym sposobem kolejny rok. I ma się dobrze.
Kaczce zaś można by ze dwa głębokie symbole narodowe przypisać, o ile nie trzy. Począwszy od kaczki dziwaczki.
No, i co?
Zjadłyśmy najlepsze części kaczusi już w okolicy zmierzchu, czyli przed 16 według zimowego czasu. Ja jedną pierś, Ania udko i skrzydełko. Każdy to, co lubi najbardziej. Potem zaś popitka, mocna, 60-stopniowa nalewka na syropie z mniszka. Z kieliszeczka.
I na ukoronowanie patrzymy w internetowe przekazy tego, co dzieje się w stolicy. I co? Jacyś jedni, którzy kaczki pieczonej z jabłkami i podawanej w buraczkach nie jedli dawno, może nigdy, walczą na wodę i huki i pałki jedni ze swoimi. A ja patrzę. I nie wiem co rzec. Chyba beknę.
Smaczny dzień :D A przepis na syrop mniszkowy można wysępić? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńu mnie była gęsina ... i co ? twarda jak cholera ... jakiś stary, emerytowany gęgak się nam trafił... więcej nie robię !
OdpowiedzUsuńKulinarnie: wykwintnie - wątróbki królicze z cebulą duszoną i jabłkiem grillowanym...
OdpowiedzUsuńPolitycznie: Ucierpiałem. Z powodu zablokowanych ulic komunikacja wszelka zamarła w mych okolicach, przez co pieszo musiałem się udać do pracy na nocną zmianę, lawirując pomiędzy zwaśnionymi grupami "patriotów" a policją - mocne doznanie!